Przetarg dla wybranych
Kancelaria Sejmu ogłosiła przetarg na zakup 190 komputerów i 240 monitorów. Warunki oferty eliminują polskie firmy dostarczające sprzęt elektroniczny - twierdzi "Życie Warszawy".
Brakuje tylko wymogu, by na komputerze znalazł się napis "Dobre, bo nie polskie"- tak przetarg komentuje Michał Rogalski, wiceprezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji.
Urzędnicy kancelarii chcą, by obudowa stacji roboczej komputera miała określone rozmiary oraz - tak jak mysz i klawiatura - była oznaczona logo producenta. Komputer i monitor mają pochodzić od tego samego producenta. Cały zestaw ma pasować do siebie kolorystycznie.
Te obostrzenia pozwalają na start w przetargu tylko takim gigantom jak Hewlett-Packard czy Dell. To jest przykład naruszenia prawa zamówień publicznych- mówi Rogalski.
Jest wielce prawdopodobne, że sprawą zajmie się Sejmowa Komisja Regulaminowa i Spraw Poselskich, która nadzoruje kancelarię. Marek Suski (PiS), szef komisji, obiecuje, że przyjrzy się temu przetargowi. Kolor samochodu dla kierowcy nie ma praktycznie znaczenia, to samo dotyczy komputerów. Liczą się głównie kwestie techniczne -dodaje Krystyna Skowrońska (PO), wiceprzewodnicząca komisji. (PAP)