Przestępcy czy ofiary polityki...
Ruszają procesy byłych szefów stoczni Gdynia
i Szczecin. Dziś przed sądem stanie Janusz Szlanta, a za dwa
tygodnie rozpocznie się proces Krzysztofa Piotrowskiego, prezesa
Porty Holding - pisze "Puls Biznesu".
30.09.2004 | aktual.: 30.09.2004 06:09
Ich spektakularne aresztowania elektryzowały opinię. Zarzuty bulwersowały. Czy jednak w tle nie czai się polityczna nagonka, jak twierdzą prezesi? Być może czas i sąd pokażą - ocenia dziennik.
Przypomina on, że od 2001 r. służby specjalne i prokuratura oskarżały i zatrzymały wielu menedżerów, których później sądy uniewinniały, bo biegli nie udowodnili im przestępstw. Czy podobnie będzie w przypadku byłych menedżerów Stoczni Gdynia, z Januszem Szlantą na czele, i Stoczni Szczecińskiej Porta Holding z Krzysztofem Piotrowskim? - stawia pytanie "PB".
Ich winą jest to, że pod koniec ich rządów stocznie wpadły w tarapaty. Ale na ile jest to ich wina? Menedżerowie mówią o podtekstach politycznych. Nie sa odosobnieni - podkreśla gazeta.
"Dokonuje się spektakularnych zatrzymań, często w świetle jupiterów. Ta swoista demonstracja siły ma ukazać opinii publicznej zdecydowanie w ściganiu sprawców przestępstw tzw. białych kołnierzyków... Zbyt pochopne sięganie po instrumentarium prawnokarne może doprowadzić do upadłości nawet znakomicie funkcjonujące przedsiębiorstwo" - napisał Lech Pilawski, były dyrektor generalny Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych, w opinii dotyczącej postępowania organów ścigania wobec szczecińskich menedżerów.(PAP)