Przepustka na szczyty
Kim będą, gdy zgasną światła w sali kolumnowej Sejmu, zakończa się maratony przesłuchań, miną nieprzespane noce nad stosami dokumentów? Kim będą, gdy minie czas, kiedy niemal codziennie mogli przeczytać swoje nazwisko na pierwszych stronach gazet i obejrzeć własną twarz w telewizji? Czy polityczny kapitał zbity na aferze Rywina przyniesie im błyskotliwą karierę? - zastanawia się nad losami członków sejmowej komisji śledczej, badającej tzw. aferę Rywina "Tygodnik Powszechny".
08.10.2003 | aktual.: 08.10.2003 08:38
Polityka, jak showbiznes wciąż łaknie świeżej krwi. Gwiazdy pojawiaja się i znikają. Kamery przyczajone w sejmowych kuluarach w każdej chwili gotowe są do skoku, gdy na horyzoncie pojawi się ten, który aktualnie zawładnął wyobraźnią tłumów - pisze Katarzyna Kolenda-Zaleska w "TP".
Obrady komisji śledczej transmitują dwa programy telewizji, posłowie - członkowie komisji - pojawiają się w gazetach, prasie kobiecej i na okładkach prestiżowych tygodników. "Sukces może zawrócić w głowie" - zauważa Kolenda-Zaleska.
O Tomaszu Nałęczu autorka pisze, że zawsze był w partii numerem drugim, a funkcja przewodniczącego komisji dała mu szansę, na którą czekał latami.
Co do Rokity - można być pewnym, że "marzy o wszystkim, tylko nie o życiu na wolniejszych obrotach". "Rokita mierzy wysoko. Premier? A dlaczego nie?" - pisze Kolenda-Zaleska.
Ziobro - niesamowicie ambitny, złośliwi dodają, że chorobliwie. Błochowiak - z SLD-owskich posłów w komisji ma największą szansę na karierę - twierdzi Katazryn Kolenda-Zaleska.