Przed wyborami ukraińskimi
Wspierana przez Moskwę ukraińska grupa
trzymająca władzę jest gotowa na wiele, byle tylko tej władzy nie
oddać. Na Kijów jadą bojówki, w regionach szykują się fałszerstwa
wyników wyborów - pisze komentator "Gazety Wyborczej" Wacław
Radziwinowicz.
Jego zdaniem, przed demokracją ukraińską dni ciężkiej próby. Jeśli jednak Ukraińcy w niedzielę i trzy tygodnie później na drugiej turze wyborów prezydenckich obronią swoje prawo do demokracji, będzie to wspaniały przykład i lekcja dla ich sąsiadów.
Bo myli się Putin, który chętnie zarzuca innym rusofobię, a sam manifestuje niewiarę, że jego narodem rządzić można inaczej niż silną ręką i autorytarnie. I Rosjanie, i Białorusini umieliby znakomicie rządzić się sami i żyć w demokracji, ale ich władcy skutecznie zabijają w nich wiarę, że to możliwe - podkreśla komentator.
Na Ukrainie jest inaczej. Społeczeństwo jest dużo bardziej aktywne. Na dzień przed wyborami nie wiadomo, kto wygra - rzecz nie do pomyślenia w Rosji i na Białorusi.
Oby jesienią 2004 roku Ukraińcy obronili wiarę w demokrację u siebie. I przywrócili ją sąsiadom - konkluduje Radziwinowicz. (PAP)