PolskaPrzecież pan nie żyje

Przecież pan nie żyje

Czytelnika "Głosu Szczecińskiego" Janusza Z. odwiedziła pielęgniarka i poprosiła o jego własny akt zgonu. Okazało się, że według dokumentów szczecinianin, pan Janusz nie żyje - zmarł po drodze z ZUS-u do Narodowego Funduszu Zdrowia.

08.03.2004 | aktual.: 08.03.2004 07:02

Przez ponad trzy lata w dokumentach ubezpieczeniowych uznany był za zmarłego. Gdyby trafił do szpitala, mogłoby okazać się, że nie może być leczony, ponieważ jest nieubezpieczonym nieboszczykiem - pisze dziennik.

Do drzwi pana Janusza tajemniczy gość zapukał w miniony wtorek. "Do mojego mieszkania przyszła pani, która powiedziała, że jest z przychodni rejonowej z ulicy Bolesława Śmiałego i poprosiła, bym przedstawił jej akt zgonu. Wymieniła moje nazwisko, imię, pesel, dokładny adres zamieszkania" - mówi Janusz Z.

"Powiedziałem, że nie mogę przedstawić aktu zgonu ponieważ tą osobą jestem ja, a ja jeszcze żyję. Pani popatrzyła z niedowierzaniem i powiedziała, że do przychodni przyszła informacja z Narodowego Funduszu Zdrowia o skreśleniu mnie z rejestru ubezpieczonych z powodu zgonu. W związku z powyższym również przychodnia została zobligowana do usunięcia moich kart zdrowia z rejestru pacjentów. Kiedy wyszła puściły mi nerwy, rozchorowałem się, musiałem zażyć tabletki uspokajające, nie spałem całą noc. Na drugi dzień, z samego rana zadzwoniłem do Narodowego Funduszu Zdrowia. Informacja potwierdziła się, powiadomiono mnie o moim zgonie" - opowiada szczecinianin.

Pan Janusz nie przerwał poszukiwań. Sprawdził swoje dane w rejestrze ludności w Urzędzie Miejskim oraz w rejestrze zgonów w Urzędzie Stanu Cywilnego.

"Wszyscy ze zdziwieniem patrząc się na mnie potwierdzili że wszystko jest w porządku, ja żyję" - mówi pan Janusz. W przychodni przy ul. Bolesława Śmiałego "GS" dowiedział się, że dane o zgonie pana Janusza trafiły z Narodowego Funduszu Zdrowia. Tu z kolei pracownicy przyznali, że informacje o osobach ubezpieczonych i uprawnionych do korzystania z opieki medycznej wysyłane są z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego oraz Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Informacje o tym, że Janusz Z. zmarł 1 września 2000 roku przesłał ZUS.

Wciąż nie wiadomo, jak doszło do makabrycznej pomyłki. Janusz Z. zastanawia się czy złożyć w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)