PolskaPrywata w sejmowych limuzynach

Prywata w sejmowych limuzynach

Do sklepu po wódkę, kafelki do łazienki, na
grilla do cioci, a nawet na wakacje - właśnie tak niektórzy
posłowie wykorzystują opłacane przez nas sejmowe auta z
kierowcami - pisze "Fakt". Opowiada nam o tym znany polski poseł
z jednej z czołowych opozycyjnych partii. Za żadna cenę nie chce
ujawnić swego nazwiska, bojąc się zemsty ze strony rozpasanych
kolegów po fachu - podaje dziennik.

03.08.2004 | aktual.: 03.08.2004 07:18

Sejm od dawna trzęsie się od plotek o tym, że polskim politykom już do końca przewróciło się w głowach i używają armii 55 sejmowych aut niemal do wszystkiego. Ale nikt nigdy nie odważył się powiedzieć tego głośno. A sejmowi kierowcy nawet nie próbują już protestować, kiedy każe im się jeździć po zakupy czy na pocztę - informuje "Fakt".

Posłowie lubią być wożeni do znajomych - to taki szpan pojechać do cioci na grilla limuzyną z szoferem. Niemal oczywiste jest też wysyłanie asystentów sejmowymi autami po to, by pozałatwiali jakieś sprawy. Tyle że asystent nie ma prawa jeździć takim samochodem - podkreśla anonimowy informator dziennika. W zeszłym roku jeden z kierowców opowiadał mi, jak asystent skarbnika dużej partii pojechał sejmowym autem na wakacje na drugi koniec Polski. Posłowie lubią też wysyłać kierowców po zakupy. Absolutna czołówkę pod tym względem stanowią ludzie z partii Leppera. Kierowcy bez żenady przyznają, że podczas libacji Samoobrony musza jeździć do sklepu po wódkę. To absurd! Czas z tym wreszcie skończyć - apeluje rozmówca "Faktu".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)