Proszę wstać, cenzura idzie
Prasa musi mieć swobodę mówienia wszystkiego, by niektórzy ludzie nie mieli swobody robienia wszystkiego" - stwierdził Louis Terrenoire, francuski dziennikarz i polityk. Thomas Jefferson, ojciec amerykafskiej demokracji, uważał, że "wolność słowa to wolność, której nie można ograniczyć, żeby jej nie stracić".
Pierwsza poprawka do konstytucji Stanów Zjednoczonych głosi: "Kongres nie może stanowić ustaw (...) ograniczających wolność słowa lub prasy". W USA nie można zakazać żadnej publikacji, nawet gdyby zagrażała ona narodowemu bezpieczeństwu. Do dziś żaden prezydent, żaden ustawodawca, żaden sędzia nie śmie zaproponować ustawy, która by ograniczyła konstytucyjną swobodę wolności słowa. Także żaden przedstawiciel władzy wykonawczej w USA nie śmie ograniczać wolności słowa.
A jak jest u nas? "Rzeczpospolita", "Wprost", "Gazeta Wyborcza", "Nowiny Nyskie, "Nowe Życie Pabianic" - wciąż wydłuża się lista mediów, którymi zainteresowała się prokuratura. Wydłuża się też lista tricków prawnych, które stosuje się w wojnie z wolnymi mediami. I choć władza wykonawcza nie może wprowadzić w Polsce cenzury, prokuratorzy i sędziowie mogą ograniczać wolność słowa.
Areszt dla wolnego słowa
Andrzej Marek, redaktor naczelny "Wieści Polickich", będzie prawdopodobnie pierwszym dziennikarzem w III RP, który trafi do więzienia za napisanie artykułu krytycznego wobec urzędnika. W ostatni piątek szczeciński sąd rejonowy zarządził wobec niego wykonanie trzymiesięcznej kary pozbawienia wolności. Wina Marka - według sędziów - polegała na tym, że w 2001 r. zarzucił urzędnikowi niegospodarność i wykorzystywanie urzędu do promowania własnej firmy. Centrum Monitoringu i Wolności Prasy w swoim oświadczeniu stwierdziło, że "niezależnie od uzasadnienia tego wyroku jego wykonanie postawiłoby Polskę w rzędzie tych krajów, które uważa się na świecie za naruszające wolność prasy".
W ostatnich trzech latach w prokuraturach podległych warszawskiej prokuraturze apelacyjnej prowadzono 36 spraw dotyczących dziennikarzy. Większość z nich wiązała się z ujawnieniem przez dziennikarzy tajemnic uzyskanych od funkcjonariuszy publicznych. W jednej z tych spraw, dotyczącej Tomasza Szymborskiego z "Rzeczpospolitej", sąd w Jaworznie wystąpił do operatora o udostępnienie billingów dziennikarza. Czy prokuratura chce w ten sposób zastraszyć dziennikarzy i wydawców? O ile trudno to zrobić w wypadku dziennikarzy ogólnopolskich mediów, o tyle z lokalnymi sprawa jest już prostsza. Choćby dlatego, że byt lokalnych gazet w dużym stopniu zależy od reklam i ogłoszeń organów samorządowych. - Władzy nie podoba się to, że nad publikacjami mediów w żaden sposób nie potrafi zapanować. Obecnie mamy do czynienia z czymś w rodzaju kontrataku władzy na dziennikarzy - mówi Andrzej Krajewski, szef Centrum Monitoringu Wolności Prasy.
Sposób pierwszy - na ujawnienie tajemnicy
Ewa Ornacka i Wojciech Sumliński, dziennikarze "Wprost", zostali niedawno zaocznie zwolnieni przez sąd z tajemnicy dziennikarskiej. Sąd Rejonowy w Warszawie uczynił tak na wniosek płockiej prokuratury. Dziennikarze "Wprost" ujawnili zeznania Masy, świadka koronnego w procesie mafii pruszkowskiej. Prowadząc śledztwo w sprawie przecieku zeznań, prokuratura chce wymusić na dziennikarzach złamanie jednej z fundamentalnych zasad etyki zawodowej - ochrony źródła informacji. Prof. Jacek Sobczak, szef Katedry Prawa Prasowego i Systemów Prasowych UAM w Poznaniu, sędzia Sądu Najwyższego, twierdzi, że tajemnica dziennikarska jest jedną z najwyżej usytuowanych tajemnic i nie ma możliwości zwolnienia kogokolwiek z prawa do zachowania w tajemnicy źródeł informacji. - Żądanie, aby dziennikarz powiedział, kto jest jego informatorem, jest działaniem niezgodnym z artykułem 180 par. 3 kodeksu postępowania karnego. Coś takiego praktycznie nie ma prawa się zdarzyć, bo żaden sąd nie może łamać prawa. Orzecznictwo Sądu Najwyższego
jest w tej kwestii jasne: nie pozwala na żadne zwolnienia z tajemnicy i zmuszenie dziennikarza do identyfikacji osoby informatora. Wyjątkiem jest sytuacja przewidziana w art. 16 ust. 1 ustawy prawo prasowe - gdy informacja dotyczy przestępstwa określonego w art. 240 par. 1 kk - mówi "Wprost" prof. Jacek Sobczak. Dążąc więc do zwolnienia dziennikarzy "Wprost" z tajemnicy, sąd i prokuratura łamią prawo prasowe. W art. 16 stanowi ono, że dziennikarza można zwolnić z tajemnicy, jeśli dysponuje on informacjami o zbrodni ludobójstwa, zamachu stanu, zamachu na życie prezydenta, zamachu na niepodległość i na konstytucyjne organy Rzeczypospolitej, sabotażu wojskowym, szpiegostwie, przestępstwach przeciwko bezpieczeństwu powszechnemu, porwaniach statków lub samolotów bądź zabójstwie. Żadna z tych okoliczności nie dotyczy opublikowania zeznań Masy.
Niedawno prokuratura na warszawskiej Ochocie wystąpiła do sądu o zwolnienie z tajemnicy dziennikarskiej Grażyny Rakowicz, toruńskiej korespondentki "Rzeczpospolitej". Prokuratura chciała w ten sposób ustalić w śledztwie, wszczętym na wniosek sędziego Wielkanowskiego, "bohatera" publikacji w "Rzeczpospolitej", w której wytknięto mu kontakty z gangsterami, jak dziennikarka zdobyła dostęp do akt zakończonej już sprawy sądowej. Prokuratura wystąpiła o zwolnienie dziennikarki z tajemnicy, nie starając się nawet wcześniej ustalić w inny sposób tych faktów, co wytknął jej sąd. - Za każdym razem słyszymy, że nie chodzi o uderzenie w dziennikarzy, tylko w ich informatorów. Niech uszczelnią instytucje, a nie nękają dziennikarzy, tym bardziej gdy ma się pewność, że zasłonią się tajemnicą - mówi Anna Marszałek z "Rzeczpospolitej".
Jarosławowi Jakimczykowi ("Wprost") i Bertoldowi Kittelowi ("Rzeczpospolita") postawiono zarzuty ujawnienia tajemnicy, bo pracując kilka lat temu w dzienniku "Życie", napisali o zaginionym raporcie wywiadu UOP dotyczącym pobytu w Polsce irlandzkiego terrorysty Seana Garlanda. Napisali też o planie aresztowania przez UOP trzech rosyjskich szpiegów ulokowanych w kontrwywiadzie Wojskowych Służb Informacyjnych oraz o okolicznościach zatrzymania i wypuszczenia bez procesu agenta CIA. Prokurator Małgorzata Dukiewicz połączyła wątki dotyczące WSI w jedno śledztwo, co sprawiło, że zarzucany im czyn urósł do rangi przestępstwa ciągłego, zagrożonego karą do 8 lat pozbawienia wolności.
Violetta Krasnowska