PolskaProkuratura wraca do pirotechników

Prokuratura wraca do pirotechników

Jak wynika ze wznowionych przez prokuraturę przesłuchań funkcjonariuszy BOR, przed wylotem do Smoleńska pirotechnik nie sprawdził luku bagażowego, trapu i zewnętrznej powłoki tupolewa - ujawnia "Nasz Dziennik".

Prokuratura wraca do pirotechników
Źródło zdjęć: © WP.PL | Internauta Maciej Bogacz

Prokuratura wojskowa wznawia przesłuchania funkcjonariuszy BOR odpowiedzialnych za zabezpieczenie samolotu, który uległ katastrofie pod Smoleńskiem.

Z zeznań odebranych od oficerów na początku tego roku wynika jednoznacznie, że przed wylotem do Smoleńska 10 kwietnia 2010 r. Biuro nie dokonało właściwego sprawdzenia tupolewa pod względem pirotechnicznym.

Z powodu utrudnionego dostępu pirotechnik z psem nie zbadał w całości tuku bagażowego, trapu, podobnie jak zewnętrznej powłoki maszyny. Roman B. tłumaczył prokuratorom, że odstąpił od tej czynności z powodu hałasu.

Jak ustalił "Nasz Dziennik", mężczyzna zeznał, że pod kątem pirotechnicznym nie sprawdzono też nigdy części zapasowych maszyny, znajdujących się w luku w tzw. apteczce technicznej, po powrocie samolotu z remontu w Samarze (Federacja Rosyjska) w grudniu 2009 roku.

Powrót do przesłuchań to pokłosie pracy śledczych i biegłych jesienią ubiegłego roku w Smoleńsku.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1047)