Problem z kluczem do skrzynki
Wkładam kluczyk do zamka, a tu
niespodzianka - nie pasuje. Pytam panią w okienku, jak mam odebrać
swoją korespondencję, a ona mówi, że nie mam już skrytki -
opowiada "Słowu Polskiemu Gazecie Wrocławskiej" Mohamed Khalafalla
Omar, wrocławski naukowiec pochodzący z Sudanu.
10.01.2006 | aktual.: 10.01.2006 10:51
Uzasadnienie, dlaczego odebrano klientowi skrytkę, jest zbyt absurdalne, by można było w nie uwierzyć. Opowieść brzmi jak dialog z filmu "Miś". Skrytkę, którą założył sobie w urzędzie pocztowym przy pl. Hirszfelda 16, zlikwidowano, bo klient nie podpisał z pocztą nowej umowy na dzierżawienie skrzynki. Na dodatek nie otwierał swojej przegródki od kilku tygodni. Po prostu nie czekał na żaden pilny list ani przesyłkę.
Nie podpisał umowy, bo nie wiedział o zmianie. Dlaczego? Bo pocztowcy zawiadomienie o nowych przepisach wrzucili... do tejże skrytki - wyjaśnia gazeta. Na umowie były moje dane - adres i numer telefonu. Chyba logiczniej, a przynajmniej znacznie grzeczniej, byłoby, gdyby ktoś z pocztowców skontaktował się ze mną i zawiadomił o tych zmianach - mówi ze zdziwieniem.
Poszedłem na rozmowę z panią naczelnik. Złożyłem oficjalną skargę na wrocławskiej poczcie - mówi naukowiec. Zlikwidowanie tej skrytki to rzeczywiście przykre nieporozumienie - kaja się na łamach "Słowa Polskiego Gazety Wrocławskiej" Adam Lewandowski, rzecznik Poczty Polskiej. Wiem od pani naczelnik, że wszystko skończyło się szczęśliwie, po rozmowie rozstali się w wielkiej zgodzie. Klient podpisał nową umowę. Korzystniejszą zresztą, bo skrzynki kosztują mniej.