Prezydent nie do ruszenia
Mimo iż ponad 90% głosujących w niedzielnym referendum chciało odwołania oskarżonego o łapówkarstwo prezydenta Piotrkowa Trybunalskiego Waldemara Matusewicza, pozostanie on na swoim stanowisku. Referendum w sprawie jego odwołania nie jest ważne z powodu zbyt niskiej frekwencji.
Za odwołaniem Matusewicza opowiedziało się 92,24 procent głosujących, czyli ponad 14 tysięcy osób. 89,65 procent biorących udział w referendum głosowało też za odwołaniem rady miejskiej. By referendum było ważne, do urn musiało pójść ok. 19 tysięcy osób, czyli 30% uprawnionych. Frekwencja wyniosła jednak 24,22% - poinformował PAP w niedzielę wieczorem przewodniczący Miejskiej Komisji ds. referendum w Piotrkowie Piotr Nowak.
Prezydent Matusewicz, który w piątek, po ponad dziewięciu miesiącach, opuścił areszt za poręczeniem majątkowym, jest oskarżony m.in. o żądanie korzyści majątkowych w wysokości 560 tys. zł i o przyjęcie ponad 43 tys. zł łapówki. Zarzuty dotyczą lat 1999-2000, kiedy był on marszałkiem województwa. Prezydent nie przyznaje się do winy. Grozi mu kara do 10 lat więzienia.
Za czas pobytu w areszcie Matusewicz nie otrzymywał wynagrodzenia. Gdyby został uniewinniony, mógłby domagać się za to odszkodowania od Skarbu Państwa. W czasie pobytu w areszcie prezydent przekazał swoje pełnomocnictwa dwóm urzędującym zastępcom, ale opiniował różnego rodzaju dokumenty przesyłane mu do aresztu.
W poniedziałek rano Matusewicz po raz pierwszy od opuszczenia aresztu wróci do pracy w piotrkowskim magistracie.