Prezent dla bandytów
Specjalna grupa policyjna Moskit,
rozpracowująca warszawski półświatek, przestaje istnieć. Jej
członkowie trafiają do innych jednostek - informuje "Życie Warszawy".
03.09.2004 06:45
Zdaniem dziennika, lepszego prezentu komenda stołeczna bandytom zrobić nie mogła. Zwłaszcza że nikt nie jest zainteresowany wykorzystaniem wiedzy i umiejętności Moskitów. Nikt już nie będzie nękał bandytów. Do tej pory, gdy "miastowi" słyszeli, że Moskit wyruszył na ulice Warszawy, chowali się jak szczury. Chłopaki nękali ich, jak mogli, ale widocznie komuś zależało na tym, by nie było za dobrze - mówi rozgoryczony oficer komendy stołecznej. Policjantów z Moskita, oddziału podległego wydziałowi do walki z terrorem kryminalnym, spotkał taki los jak wielu byłych członków formacji GROM.
Decydujący cios specgrupie zadał mł. insp. Stanisław Cieślak, zastępca komendanta stołecznego ds. prewencji. Jeszcze w czerwcu nakazał on wszystkim funkcjonariuszom oddelegowanym do innych jednostek powrót do macierzystych wydziałów.
A przez ponad cztery lata połowa Moskitów formalnie była na etatach drogówki, ale tak naprawdę pracowała w "terrorze kryminalnym" . Moskit nie został zlikwidowany - oponuje komendant Cieślak. Porządkowaliśmy tylko komendę.
Zamiast wykorzystać wiedzę członków tych formacji, odsunięto ich do konwojów, policji sądowej czy zwykłych patroli. Ci ludzie mogą być bezcennym źródłem informacji dla mafii - twierdzi informator "Życie Warszawa".