PolskaPremiera "Matki" Stanisława Ignacego Witkiewicza

Premiera "Matki" Stanisława Ignacego Witkiewicza

Nie mam wątpliwości, że Jan Peszek może zagrać wszystko. Plastyczna twarz Jana Peszka pozwala mu wcielić się zarówno w książkę telefoniczną, jak w taboret, słonia, kuropatwę i co tam jeszcze przyjdzie do głowy. Ba, Jan Peszek może zagrać nawet samego Jana Peszka, co byłoby chyba najbardziej interesujące. W spektaklu Piotra Chołodzińskiego Jan Peszek gra Matkę i robi to udanie, acz nie bardzo wiadomo po co.

Premiera "Matki" Stanisława Ignacego Witkiewicza

28.02.2006 | aktual.: 28.02.2006 08:54

Dziś reżyserzy mają problem z wystawianiem sztuk Witkacego. Uznawane niegdyś za awangardowe spojrzenie na jego sztuki, obecnie trąci nieco myszką. Zamiana ról i granie postaci męskich przez kobiety czy kobiecych przez mężczyzn od lat nie jest niczym nowym i tak naprawdę nie robi większego wrażenia, chyba że twórcy znajdą dla tej przebieranki jakiś wyjątkowo oryginalny pomysł. Piotr Chołodziński go nie znalazł, robiąc tak naprawdę bardzo zachowawcze przedstawienie, w którym na pierwsze miejsce wysuwa się dość banalny pokoleniowy bunt.

Otóż Matka Jana Peszka jest wielbicielką opery, a w szczególności Marii Callas w roli Carmen, czego dowód raz po raz daje, a to włączając jej płytę, a to w finale wręcz odgrywając operową gwiazdę. Jej - Jego syn Leon - Błażej Peszek jest zaś hip-hopowcem, w poszarpanych, wiszących w kroku spodniach i w stylowej kurteczce. Kiedy wchodzi na scenę zagłusza Matkę blokerskimi rytmami, a jej operowym ruchom przeciwstawia break dance w wykonaniu młodego człowieka w dredami na głowie. Podczas swoich akrobatycznych ewolucji musi on uważać, by nie zahaczyć o piekielną machinę, czyli o główny element scenografii służący Matce do ręcznych robótek.

Metalowe koła, połączone białym sznurkiem pozwalają jej splatać węzły, z których powstaje siatka do gry w piłkę. To jeden z argumentów na to, że jest ona wykorzystywana przez syna wampira, który nic nie robi i tylko żeruje na jej ciężkiej pracy. I to jedyny tak naprawdę interesujący wątek przedstawienia. Podczas dialogu Matki z Leonem na moment zapomina się, że tę pierwszą gra mężczyzna, dostrzegając prawdę ich okrutnych relacji. Wzajemne oskarżenia, jakie padają z ust bliskich sobie ludzi, brzmią przejmująco i nabierają uniwersalnego znaczenia.

Jednak za chwilę Jan Peszek będzie znowu dreptał po scenie w swojej długiej, obcisłej sukni, będzie stroił miny niczym operowa diwa, pił wódkę, kokainizował się jak na witkacowskiego bohatera - bohaterkę przystało i ściskał ręce na płaskiej, pozbawionej biustu klatce piersiowej. A widzowie być może będą zastanawiali się, tak jak siedzący za mną starszy pan, czy Peszek nosi pod suknią biustonosz czy raczej pozostaje tylko przy podwiązkach.

Stanisław Ignacy Witkiewicz: "Matka"
Adaptacja i reżyseria: Piotr Chołodziński
Scenografia: Przemysław Borkowicz
Kostiumy: Ryszard Kaja
Premiera: luty 2006

Magda Huzarska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)