Premier jak Robin Hood
Premier Marek Belka przyjechał wczoraj rano do Spały, gdzie w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich spotkał się z częścią reprezentacji Polski na igrzyska w Atenach.
03.08.2004 | aktual.: 03.08.2004 08:52
Wizytę z Spale Belka rozpoczął od zwiedzania ośrodka. Na głównym stadionie spotkał się z polskimi łucznikami - Iwoną Marcinkiewicz, zgierzanką Justyną Mospinek, Małgorzatą Sobieraj i trenerem - Jackiem Prociem. Premier w asyście sportowców trzy razy strzelił z łuku.
- Nie przyjechałem w krawacie i marynarce, bo przyjechałem do was potrenować - mówił premier, tłumacząc swój mniej oficjalny strój.
W trakcie spotkania, do Spały dotarł spóźniony mistrz olimpijski, chodziarz Robert Korzeniowski, który przyjechał na kilka dni z Barcelony, gdzie trenował. - Tym razem pan mnie wyprzedził - powiedział do premiera Korzeniowski. W rozmowie z zawodnikami, od których premier dostał m.in. maskotkę Polskiego Komitetu Olimpijskiego, strzałę łuczniczą oraz zestaw lotek do badmintona, Belka powiedział, że igrzyska obejrzy w telewizji.
- W czasie igrzysk oglądam niemal wszystko. Są takie dyscypliny, którymi przez cztery lata mało kto się interesuje. Na szczęście są jednak igrzyska, w czasie których wszystko jest ważne - mówił premier. Szef rządu życzył sportowcom, by nie dali pokonać się tremie i stresowi.
(p)