Premier chce być samodzielny
Szef rządu wraca do gry. Z informacji "Dziennika" wynika, że Kazimierz Marcinkiewicz chce odzyskać kontrolę nad decyzjami kadrowymi w spółkach Skarbu Państwa.
21.06.2006 | aktual.: 22.06.2006 12:51
Premier ma dość ponoszenia odpowiedzialności politycznej za kontrowersyjne nominacje, na które nie ma wpływu. Chodzi m.in. o powołanie Jaromira Netzla na prezesa PZU i Bogusława Marca na szefa PGNiG.
Marcinkiewicz ogłosi swój pomysł, jak nie dopuszczać do władz spółek Skarbu Państwa osób, które budzą zastrzeżenia. Gazeta dowiedziała się, że pomysł polega na stworzeniu rady opiniującej kandydatów, w skład której mają wejść osoby uznawane za autorytety w świecie gospodarki i biznesu: głównie naukowcy i menedżerowie. To ludzie szanowani przez świat gospodarki i środowiska naukowe- zapewnia premier.
Doradcy premiera nie będą mieć żadnych uprawnień decyzyjnych. Nie wyobrażam sobie jednak, aby osoba, która nie uzyskała akceptacji rady, mogła objąć jakieś funkcje. Członkowie rady nie zechcą być tylko figurantami- przekonuje doradca premiera Marek Zuber, który w imieniu szefa rządu organizował skład rady.
Zuber odmawia odpowiedzi na pytanie, czy rada ma być swoistą blokadą, dzięki której łatwiej będzie odrzucać premierowi nieodpowiadających mu kandydatów. Odpowiedzi na to pytanie unika także rzecznik rządu. Chcemy podnieść standardy, także, by uniknąć błędów przy obsadzaniu spółek Skarbu Państwa - mówi gazecie Konrad Ciesiołkiewicz.
Oficjalne pomysł powołania rady narodził się kilka miesięcy temu. Ale według informatorów "Dziennika" z kancelarii premiera sprawa nabrała przyspieszenia po nominacji Jaromira Netzla. Wtedy okazało się, że premier musi zaakceptować tę kandydaturę, choć niewiele o niej wiedział - pisze "Dziennik".