Precz z walentynkami!
Dyskusja o tym, czy walentynki to tylko sztuczny twór importowany w Zachodu i propagowany przez producentów kiczowatych akcesoriów chyba nigdy nie umilknie. "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska" zapytała wrocławskie gwiazdy, co o tym sądzą. I zaobserwowała, że im gwiazda młodsza, tym bardziej skłania się ku świętowaniu dnia zakochanych.
Aneta Zając, młoda aktorka grająca jedną z głównych ról w serialu "Pierwsza Miłość", wprawdzie ostrożnie, ale przyznaje się do obchodzenia święta. - W tym roku walentynki wypadają we wtorek, a to dla mnie i Mikołaja normalny dzień pracy, więc spędzimy go na planie. Ale zaraz po nagraniu na pewno jakoś uczcimy nasze święto. Może to będzie kolacja we dwoje.
Konrad Imiela, śpiewający aktor wrocławskiego Capitolu, wie, kiedy przypadają walentynki, więc udziela mu się pewien świąteczny nastrój. Ale znacznie większą wagę przywiązuje do rocznicy ślubu czy urodzin swojej żony Agnieszki.-Walentynki, tak samo jak Dzień Kobiet, to dla mnie święta absurdalne. To tak, jakby jednego dnia wszyscy się kochali i byli dla siebie mili, a innego już nie.
Ewa Skibińska, serialowa Teresa z "Pierwszej Miłości" i aktorka Teatru Polskiego mówi wprost: - Bojkotuję walentynki! To dla mnie dzień, jak co dzień, absolutnie go nie wyróżniam. Może dlatego, że kiedy doświadczałam pierwszych miłosnych uniesień, to tego święta u nas nie było. I na zasadzie "czym skorupka za młodu", nigdy już się do niego nie przekonałam.
Lech Janerka, ikona muzyki i myśli niezależnej też nie chce obchodzić dnia zakochanych.-Ja i moja żona jesteśmy ze sobą już tak długo i tyle razem przeżyliśmy, że teraz każdy dzień jest dla nas świętem. Nie musimy 14 lutego jakoś szczególnie się starać. Milutki jestem na co dzień i w miarę możliwości (na tyle, na ile kręgosłup mi pozwala) noszę żonę na rękach. Przyjaciółki jej zazdroszczą tego "full service'u". (PAP)