PolskaPrawie bezdomni

Prawie bezdomni



Dorota Romanek od 5 stycznia gnieździ się z szóstką dzieci w 16-metrowym pokoju w baraku socjalnym w Mysłowicach. Najmłodszy Kacper, syn córki ma półtora miesiąca. Najstarszy syn wyprowadził się, mieszka kątem u kolegi. Żeby otworzyć szafkę, pani Dorota musi wszystko odsuwać. Na mieszkanie komunalne Romanek czeka od pięciu lat. - W ubiegłym roku byłam 50 na liście, w tym jestem 260. Cuda się zdarzają - mówi rozgoryczona.

Prawie bezdomni

Dorota Romanek musiała przeprowadzić się wraz z dziećmi z mieszkania w prywatnej kamienicy przy Piastowskiej, gdyż z niesprawnego pieca ulatniał się czad. Miasto ulitowało się i... skierowało ją do pokoju w baraku socjalnym.

Prezydent Osyra zaproponował jej wczoraj w ekspresowym trybie 40-metrowe mieszkanie w Rynku. Problem w tym, że jest to jeden pokój, który ma... 16 mkw, czyli tylko o 2 metry więcej od tego, w którym mieszka teraz. Poza tym wszystko jest na prąd, czyli drogo. - To po co ja mam się tam przeprowadzać? - pyta załamana. W tym samym baraku, w którym żyje Romanek jest mieszkanie dwupokojowe. Dwa lata stało puste. Kiedy zainteresowała się nim Romanek, miasto wpuściło tam ekipę remontową. Robotnicy uwijają się jak mogą. Wstawiają nowe okna, drzwi, framugi, nawet ściany pomalowali w kolorze brzoskwini. Wszystko na koszt gminy. - To mieszkanie jest dla matki z trojgiem dzieci, nie dla pani Romanek - upiera się Osyra.

Romanek: - Wymagań nie mam dużych, przecież to jest budynek socjalny, o najniższym standardzie. Tylko potrzebuję dwóch pokoi.

Prezydent Osyra się denerwuje: - Nie chcę ulegać żadnej presji. Dzisiaj ulegnę pani Romanek, jutro przyjdzie do mnie kobieta z dziewiątką dzieci.

Dorota Romanek musiała przeprowadzić się wraz z dziećmi z mieszkania w prywatnej kamienicy przy Piastowskiej w Mysłowicach, gdyż z niesprawnego pieca ulatniał się czad. Mieszkała tam 15 lat. - W grudniu przyszedł pracownik z MOPS, zobaczył jak w dymie siedzimy i zaraz sprawę zgłosił w urzędzie. Że potrzebujemy innego mieszkania i czekać już nie możemy, bo się zaczadzimy - opowiada Romanek.

Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego uznał, że właściciel kamienicy ma jak najszybciej naprawić nieprawidłowe podłączenie kotła. Ten twierdził, że nie ma pieniędzy. Romanek musiała się wyprowadzić do baraku socjalnego przy ul. Wielka Skotnica. Do jednego pokoju. Zdążyli tylko pomalować przedpokój, bo był zdewastowany. Całe mieszkanie ma 26 mkw, pokój - 14 mkw. Zmieściły się w nim dwa łóżeczka dla noworodków, jedno piętrowe dla starszych dzieci i wersalka, na której śpią we trójkę, oraz lilipuci stoliczek. Dzieci nie mają gdzie odrabiać lekcji, trudno w takich warunkach żyć. Weronika od urodzenia choruje na infekcje dróg oddechowych i moczowych.

Romanek zaczęła kolędować po urzędzie. Była u wiceprezydenta ds. mieszkalnictwa, potem u naczelnik wydziału lokalowego. - Zobaczyłam obok mojego mieszkania, że jest pustostan - opowiada pani Dorota. - Strasznie zdewastowany. Mówiłam, żeby mi go dali, że sama sobie go zaadaptuję.

Dwa pokoje, jak policzyła, to w sumie 20 mkw. Wystarczy. Kazali czekać. Dwa dni po tym zobaczyła, że do pustostanu wchodzi ekipa remontowa i wszystko robi na błysk. Okazało się, że nie dla niej. Jej zaproponowano inny lokal, przy ul. Robotniczej, z... łazienką na dworze. Ze względu na małe dzieci, odmówiła.

- Spotkanie z prezydentem Osyrą wyznaczono mi na marzec - żali się kobieta. Nie wytrzymała. W czwartek poszła tam z córką i dziećmi, żeby się nad nią ulitował i jej wysłuchał. Przyjął ją, kiedy powiedziała, że zawiadomiła gazetę.

Osyra zaproponował jej inne mieszkanie, w Rynku. To w baraku remontuje dla matki z trójką dzieci.

Prezydent Osyra twierdzi, że i tak poszedł pani Dorocie na rękę. - To lepsza dzielnica - mówi. - Możemy jej nawet postawić ściankę działową, a tamtej pani już obiecałem. I co, teraz, po interwencji mam ulegać presji? - pyta oburzony.

Do prezydenta nie trafiają argumenty, że matka z szóstką dzieci ma większe wymagania lokalowe niż ta z trojgiem.

W końcu mówi wprost: - I tak te baraki przy Wielkiej Skotnicy będziemy burzyć, bo nie są ozdobą Mysłowic.
Dlaczego więc remontuje tam jedno mieszkanie?
Osyra bagatelizuje: - Okna tam wyleciały, doprowadzamy to jakoś do stanu używalności. Ile takie okna mogą kosztować, 500 zł? - pyta.

Uświadamiamy prezydentowi: Dorota Romanek ma sześcioro dzieci. Dwoje jest dorosłych - mają 20 i 18 lat, potem są dzieci w wieku szkolnym - 15 i 12 oraz 8 lat. Najmłodsza Weronika ma siedem miesięcy. 18-letnia córka pani Doroty jest młodą mamą półtoramiesięcznego Kacpra. Ona również mieszka na 14-metrach, wraz z rodzeństwem w baraku.

Prezydent Mysłowic w piątek zadeklarował nam, że "sprawę przemyśli raz jeszcze". - Może poszukamy dla pani Romanek dwu-, a nawet trzypokojowego, ale to nie jest takie proste, żeby znaleźć wolne miejsce z centralnym ogrzewaniem, żeby tej pani odpowiadało.

Izabela Kacprzak

Źródło artykułu:WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (0)