Prawda jest czarno-biała
O tym, kiedy czerwień może uspokajać, a zieleń pobudzać, dlaczego w jednych kulturach na pogrzeb ubieramy się na czarno, a w innych na biało oraz jak odbieramy czarno-białe zdjęcia i reklamy, opowiada specjalista od psychologii barwy Piotr Zieliński w rozmowie z Wojciechem Mikołuszką.
– Kiedyś uważano, że kolorowe sny są rzadkością i mogą być przejawem problemów, niepokojów. Zdaniem twórców psychologii typowe jest śnienie w bieli i czerni. Ale teraz się to zmieniło.
Częściej śnimy kolorowo? Mamy więcej problemów?
– Wyjaśnienie jest bardziej banalne. Okazuje się, że na barwę naszych snów wpływa głównie... telewizja. W chińskich wio-skach, gdzie wciąż dominują czarno-białe telewizory, ludzie mają czarno-białe sny. A tam, gdzie wszyscy oglądają telewizję non stop kolor, regułą stają się sny barwne.
Może to wprowadza niepokój? Ludzie widzą więcej czerwonego, żółtego...
– Wielu autorów pisze, że kolor czerwony automatycznie i podświadomie pobudza nasz organizm, przyspiesza akcję serca. Próbowałem sprawdzić, skąd te dane pochodzą. Okazało się, że jeden naukowiec powoływał się na wcześniejszą publikację, której autor powoływał się na jeszcze wcześniejszą, której autor powoływał się na jeszcze wcześniejszą... Idąc tym tropem, dotarłem w końcu do oryginalnej publikacji z XIX wieku, która jest oparta na badaniach kilku osób z uszkodzonym układem nerwowym.
To oznacza, że tak naprawdę nie mamy żadnych dowodów na poparcie tezy o pobudzającym działaniu barwy czerwonej!
– Właśnie. Dlatego postanowiłem sam przeprowadzić eksperymenty, które to wyjaśnią.
I jakie uzyskał pan wyniki?
– Że pobudzająco działa na nas nie tyle sama barwa, ile jej inne parametry: najważniejsze jest nasycenie koloru. To dlatego na naszą fizjologię silniej oddziałuje intensywna zieleń niż blada czerwień.
To przeczy popularnym wyobrażeniom, ale i kanonom rządzącym architekturą wnętrz czy reklamą.
– No tak. Założenia w tych dziedzinach są do pewnego stopnia błędne. Ale efekty – niekoniecznie!
Błędne przesłanki prowadzą do poprawnych wniosków?
- Można tak to ująć. Ludzie są na przykład przekonani, że niebieski i zielony uspokajają, i dlatego na takie kolory malują szpitale. To sensowne, ale z całkiem innych powodów. Niebieski nie przyciąga owadów, w odróżnieniu od ciepłych kolorów, takich jak czerwień. Z kolei zieleń to barwa kontrastowa dla krwi. To ułatwia chirurgowi pracę podczas operacji. Lekarz po prostu lepiej widzi, co się dzieje. Gdyby kolor ścian zlewał się z pacjentem, byłoby dużo trudniej operować. Podobnie jasne kolory, na jakie malujemy meble kuchenne, kontrastują z pożywieniem. Pozwalają lepiej ocenić, czy jedzenie jest świeże, niezepsute.
To skąd wynika nasze przekonanie o pobudzającym charakterze czerwieni?
– Czerwień może nas pobudzać, ale na poziomie emocjonalnym, co niekoniecznie jest widoczne na poziomie fizjologicznym. Emocje wyrastają z kultury. Czerwień kojarzy nam się z miłością, namiętnością. W dawnych czasach purpura była też jednym z barwników najtrudniejszych do uzyskania. Na purpurowe płaszcze mogli sobie pozwolić tylko najbardziej zamożni, na przykład królowie. Teraz każdy może sobie kupić ubranie w takim kolorze, ale jego symbolika pozostała taka sama jak tysiąc, dwa tysiące lat temu i kojarzy nam się z władzą oraz bogactwem... ...a to budzi duże emocje.
– Właśnie. Jeśli symbolika kulturowa jest mocno zakorzeniona, wpajana nam od dziecka, to będzie wpływać na nasze reakcje. Wystarczy w to mocno wierzyć. A my wierzymy. W jednym z badań pokazywano ludziom kolory czerwony i niebieski, prosząc, by myśleli o wszystkim, co im się z nimi kojarzy. Okazało się, że samo myślenie o rzeczach, z którymi kojarzy się czerwień, wywoływało silne pobudzenie emocjonalne, natomiast myślenie o rzeczach kojarzących się z barwą niebieską uspokajało. Tak samo gdy poprosimy ludzi o świadome wskazanie kolorów pobudzających i uspokajających, to w pierwszym przypadku najczęściej wybiorą czerwony, a w drugim – zielony i niebieski.
Skoro reakcja na kolor wynika z wychowania, to czy ludzie z różnych kultur odmiennie reagują na te same barwy?
– Są psycholodzy, którzy uważają, że nie. Ale to są zwolennicy hipotezy o biologicznym podłożu reakcji na kolory. Według nich czerwony zawsze oznaczał coś, na co należało zwrócić uwagę, na przykład: dojrzały owoc, pożar, krew. Ale jeśli uznamy, że reakcje na czerwony wynikają z odmiennej symboliki, to powinny być różne. Bo na tym poziomie barwy mogą mieć odmienne znaczenie. W Azji zieleń może na przykład oznaczać zdradę. U nas nie ma takich konotacji. Biel w Europie to symbol czystości, kolor panny młodej. W Azji biała szata źle by rokowała pannie młodej.
A czerń?
– Czerń akurat wszędzie znaczy to samo: symbolizuje brak światła, pustkę, nicość, zło, diabła.
Dlaczego w takim razie w Europie kolorem żałoby jest czerń, a w Azji biel?
– To nie wynika z odrębnej symboliki tego koloru, ale z innego stosunku do śmierci. I w Europie, i w Azji czarny jest barwą smutku i końca. W naszej strefie kulturowej z tym właśnie kojarzy się śmierć. Życie się kończy, człowiek idzie na sąd, podsumowuje dobre i złe czyny. Natomiast w Azji, szczególnie w krajach buddyjskich, śmierć to uwolnienie duszy, przejście do kolejnej egzystencji. Stąd biel jako symbol pustki, nowego początku, tabula rasa.
Podobno w różnych kulturach odmiennie postrzega się barwy.
– Inaczej się je nazywa. W jednym z eksperymentów poproszono ludzi z plemienia, które nie miało oddzielnych słów na niebieski oraz zielony, by posegregowali obiekty o takich kolorach. I oni bezbłędnie odróżnili te barwy. To zaś oznaczało, że je widzieli, choć ich nie nazywali.
Czy na podstawie tego, jakie kolory lubimy, można ocenić naszą osobowość?
– W Internecie jest mnóstwo takich „kolorowych testów osobowości”. Ale są one oparte na błędnych założeniach. Mówi się, że jeden typ ludzi wybiera kolory pobudzające, a drugi uspokajające. Co gorsza, diagnozy są często bardzo uproszczone i przypominają horoskopy – pisze się je tak ogólnikowo, że każdy odnajdzie coś dla siebie. Na podstawie pojedynczych kolorów nie można ocenić charakteru człowieka! Porządne testy opierają się na wielu barwach i na ich intensywności. Ich wyniki często tylko przyporządkowują człowieka do danej grupy, a nie oceniają jego charakter. Choć za pomocą takich testów można na przykład wykryć, że ktoś ma osobowość depresyjną czy schizofreniczną. Schizofrenicy wybierają często czernie, szarości, brązy. Zdrowi ludzie zazwyczaj nie wskazują na te barwy, bo mają one negatywne konotacje symboliczne. Osoby zaburzone nie poddają się dyktatowi kultury.
A w jaki sposób działanie barw wykorzystuje świat reklamy?
– Agencje reklamowe prowadziły wiele badań dotyczących oddziaływania kolorów, ale wyniki stanowią tajemnicę firmy. Generalnie jednak wiadomo, że barwy w reklamach mają dwustopniowe działanie. Najpierw chodzi o przyciągnięcie uwagi. To jest działanie na odruchy. Tu najlepiej sprawdzają się kolory intensywne. Na drugim etapie odbioru włącza się świadomość. Kojarzymy, czy te kolory są istotne dla przedstawianego produktu. Jeśli tak, to mają większą siłę przyciągania. Jeśli jednak na reklamie o intensywnych barwach przedstawiono produkt, do którego to nie pasuje, czujemy się zmanipulowani, oszukani. Odrzucamy go, budzi w nas niechęć. Ostatnio widzę coraz więcej reklam czarno-białych. Z czego to może wynikać?
– Większość z nich ma jakiś pojedynczy element barwny. I to on przyciąga uwagę. Czarno‑białe tło go uwypukla. Ten mechanizm zastosował Steven Spielberg w „Liście Schindlera”. Cały film jest czarno-biały, ale przewija się tam jedna dziewczynka w czerwonym płaszczyku. Jakby była z innego poziomu, z innego świata, bardziej uduchowionego, nieziemskiego. „Lista Schindlera” jest też dobrym przykładem na znaczenie obrazu czarno‑białego. Ten film udaje dokument. Z tego samego powodu reklamy społeczne często są czarno-białe.
Czy dlatego, że czarno-białe obrazy odbieramy jako poważne i bardziej wiarygodne?
– Tak. Mamy wrażenie, że są bardziej prawdziwe. To zaś wynika z leżącego u podstaw całej właściwie kultury ludzkiej prze-ciwstawienia bieli i czerni jako światła i ciemności, dnia i nocy, dobra i zła. To rozdwojenie sięga początków ludzkości. I swoje znaczenie utrzymało do dziś.
Piotr Zieliński jest doktorantem na Wydziale Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego. Naukowo zajmuje się wpływem barw na reakcje fizjologiczne, zachowania, emocje i procesy poznawcze. Jego zainteresowania sięgają jeszcze dalej – obejmują różne aspekty psychologii i antropologii kolorów.