Praca jak z bajki
Mateusz chciałby być psem Pluto, Tomasz nie zgodzi się na Myszkę Miki, a Luiza Księżniczką nie będzie nawet za 1400 euro. Kilkudziesięciu młodych ludzi przyszło do krakowskiego hotelu Novotel, aby ubiegać się o pracę w charakterze tancerza w Disneylandzie pod Paryżem - opisuje "Dziennik Polski".
05.02.2005 | aktual.: 06.02.2005 11:52
- Wszystko, tylko nie Myszka Miki - mówi Tomasz Bogucki, 33-letni malarz pokojowy z Ełku, który zwiedził Disneyland w Tokio. Kiedy zobaczył ogłoszenie, że szukają pracowników do francuskiego parku rozrywki, natychmiast wsiadł w samochód. - Bo ja jeszcze nigdy nie pracowałem w naszym uroczym kraju. Nie opłaca mi się. Tylko zagranica- tłumaczy. Od 12 lat jest w Szwecji malarzem pokojowym. - A to by było łatwiejsze od malowania. Przyjemne. Zamiast pracy - świat bajek.
Mateusz Szafert, 18-letni mistrz Okręgu Śląskiego w tańcach latynoamerykańskich, dobrze by się czuł jako Pies Pluto. - Moja pierwsza praca, uśmiecha się skromnie. - Bo młodemu, bez doświadczenia ciężko coś znaleźć. Szczególnie za takie pieniądze.
"Takie pieniądze" to od 1196 do 1400 euro miesięcznie. I nie jest to kwota, która zawróciłaby w głowie Luizie, Pawłowi i ich znajomym. - Przyszliśmy, bo mówili, że szukają tancerzy. A oni chcą człowieka, co będzie udawał Goofy'ego! - Sabina prycha pogardliwie i udaje kaczkowaty chód psa z kreskówki. Wraz z przyjaciółmi uczy tańca i występuje w programach muzycznych. - I jeszcze 230 euro miesięcznie trzeba wydać na mieszkanie we Francji! Chodźcie, spadamy!