Pożar w Fundacji Małyszów
- Po Pucharze Świata chcieliśmy otworzyć tu galerię trofeów Adama. Teraz wszystko musi poczekać. Okna popękane, meble zniszczone, wszystko jest zdewastowane, spalone lub zalane. Tragedia. W tej chwili jako fundacja nie mamy miejsca pracy - mówiła załamana Izabela Małysz.
W sobotę kilka minut przed 9.00 w kotłowni w budynku przy wiślańskiej ul. 1 Maja, gdzie znajdują się dwa biura Fundacji Izabeli i Adama Małyszów, wybuchł piec węglowy. Szefowa fundacji na miejscu była chwilę później. - Zobaczyłam dwa wozy strażackie i dym - opowiadała pani Iza.
Strażacy początkowo sądzili, że to zwykłe zadymienie. Szybko okazało się, że w kotłowni pali się. - Gdy zlokalizowaliśmy ogień i zalaliśmy kotłownię, zobaczyliśmy, że przez niewielki luk wysoka temperatura przedostała się na klatkę schodową i na piętro. Omijając środkową część pierwszego piętra, trafiła na poddasze - relacjonuje starszy ogniomistrz Marian Wantulok z Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Ustroniu. Ogień prawie nie uszkodził środkowej części pierwszego piętra. Strażacy musieli jednak częściowo zalać pomieszczenia. Płomienie za to pojawiły się na poddaszu, gdzie spaliła się znaczna część ocieplonego stropu.
- Ogień strawił całe wyposażenie domu. Wszystko poszło od kotłowni, przez klatkę schodową z drewnianą boazerią, na poddasze - potwierdzili strażacy. W akcji uczestniczyło siedem jednostek strażackich. W trakcie pożaru, a także po jego zakończeniu, na polecenie szefowej fundacji dostępu do budynku strzegli wynajęci ochroniarze, którzy za zadnie mieli przeganianie fotoreporterów i dziennikarzy. Gdy ogień został ugaszony, można było oszacować wielkość strat. Wstępnie wynoszą kilkadziesiąt tysięcy złotych. - Co najmniej tyle. Cały dom jest zalany, biuro fundacji jest bardzo zniszczone, meble i reszta wyposażenia też. Straty są ogromne - podkreśliła Izabela Małysz.
Według nieoficjalnych informacji, mogą one sięgać nawet 200 tys. złotych, bo zniszczeniu uległ także sprzęt komputerowy. Na szczęście nic nie stało się pucharom i medalom Adama Małysza, bo... żadnego tam nie było, choć w tych dniach planowano otworzyć w budynku wystawę sportowego dorobku mistrza świata z Wisły. Gdyby w pożarze zginęły medale czy Kryształowe Kule, rozmiar strat byłby tragiczny.
Co spowodowało pożar? - Prawdopodobną przyczyną pożaru był wybuch pieca węglowego. To był stary piec, do tej pory nie był wymieniony - przyznała Izabela Małysz. Mężczyzna, który ostatni dokładał do pieca zeznał, że zaraz potem udał się na piętro, a po chwili usłyszał ogromny huk. Gdy zbiegł do kotłowni, całe pomieszczenie było w ogniu. Huku natomiast nie słyszała pracownica stacji paliwowej sąsiadującej z budynkiem fundacji.
- Widzieliśmy tylko dym. Był większy od drugiej strony domu, bo wiał wiatr - tłumaczyła kobieta. Jeszcze w sobotę wieczorem w budynku fundacji pojawiły się ekipy remontowe. Rozpoczęto osuszanie pomieszczeń i wstępne prace porządkujący.
- Mamy nadzieję, że szkody da się szybko usunąć i fundacja ruszy. To na pewno utrudni jej działanie, bo biuro fundacji było tu przeniesione - powiedziała nam osoba związana z rodziną Małyszów. Dziś dalsza część remontu.
Łukasz Klimaniec