Potrząsanie władzą
Łowicki fotografik Jerzy Borecki wygrał w sądzie sprawę o plakaty, na których szydził z burmistrza Ryszarda Budzałka - pisze "Dziennik Łódzki".
Na plakatach, przypominających nekrologi, zestawił dwa fakty: tysiąc dni urzędowania burmistrza oraz zwiększenie się w tym czasie o tyle samo liczby bezrobotnych. Gdy dzierżawca słupów, Ośrodek Sportu i Rekreacji, podlegający ratuszowi, odmówił ich rozpowszechniania, fotografik oddał sprawę do sądu. Plakaty zawisły na miejskich słupach ogłoszeniowych...
Borecki poszedł za ciosem i przygotował kolejny plakat, na którym wytyka Budzałkowi dokształcanie się na koszt podatników (miasto opłaca burmistrzowi półtoraroczny kurs z zakresu prawa samorządowego w PAN).
Burmistrz twierdzi, że jeszcze nie widział nowego plakatu, choć wisi on w miejscu publicznym.
_ "Boreckim kierują prywatne interesy, a nie chęć publicznej dyskusji na dany temat"_ - uważa burmistrz.
Kontrowersyjne plakaty Boreckiego podzieliły Łowiczan. Znany heraldyk Krzysztof Guzek twierdzi, że "jeśli z władzą nie można dogadać się kulturalnie, to trzeba nią potrząsnąć". Innego zdania jest Paweł Lisowski, szef promocji powiatu. "Po to mają ludzie języki, żeby się na płotach nie opluwali" - kwituje.