Postrzelony przed wyborami
Prezydent Tajwanu Chen Shui-bian został postrzelony w brzuch w przeddzień wyborów prezydenckich. Ranna została też wiceprezydent
Annette Lu. "Oboje są przytomni, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo" - zapewnił szef kancelarii prezydenckiej
Chiou I-jen.
19.03.2004 | aktual.: 19.03.2004 10:31
Chiou przekazał wezwanie Chena i Lu, by Tajwańczycy zachowali spokój. Zapowiedział też, że wyznaczone na sobotę wybory odbędą się zgodnie z planem. Wcześniej komisja wyborcza poinformowała, że głosowanie odbędzie się, chyba żeby ubiegający się w nich o reelekcję Chen zmarł.
"To był niewątpliwie atak z użyciem broni palnej" - potwierdził Chiou. Według niego na miejscu znaleziono jeden pocisk.
Do ataku doszło o godz. 13.45 czasu lokalnego (godz. 6.45 czasu polskiego) w Tainan na południu Tajwanu, gdy prezydencka kawalkada jechała ulicami miasta. Prezydent, który nie miał na sobie kamizelki kuloodpornej, został ranny w brzuch, a wiceprezydent Lu w prawe kolano - poinformował Chiou.
"Wiceprezydent poczuła ból w kolanie i myślała, że to fajerwerki. Wówczas prezydent wyczuł, że ma mokro w okolicach brzucha, i wtedy zrozumieli, że coś jest nie tak" - wyjaśnił. Stąd pierwsze doniesienia o tym, że prezydenta raniły fajerwerki.
Chiou podkreślił, że prezydent jest przytomny i "może kierować sprawami państwa". Kawalkada prezydencka jechała ulicami Tainanu, rodzinnego miasta Chena, na których zgromadziły się tłumy i wypuszczano fajerwerki.
Po zamachu na prezydenta jego Demokratyczna Partia postępowa postanowiła zawiesić kampanię wyborczą. Chwilę potem taką samą decyzję ogłosiła opozycyjna Partia Nacjonalistyczna (Kuomintang).
"W trosce o stabilność społeczną zawiesiliśmy wszelkie działania w ramach kampanii" - oświadczył szef sztabu wyborczego prezydenta.
"W związku z tą szczególną sytuacją postanowiliśmy zawiesić dziś wieczorem wszelkie działania, związane z kampanią" - oświadczył przywódca Kuomintangu Lien Chan.