PolskaPostkomunizm walczy o życie

Postkomunizm walczy o życie

Gdy dziś czytam raporty wywiadu, to nie mam już wrażenia, iż napisano je gdzieś poza Warszawą – to znaczy w jakichś innych stolicach. Bo na początku tak było. Ich lektura zachęcała tylko do jednego – do poddawania się na każdym polu relacji międzynarodowych, do rezygnacji z walki o cokolwiek, bo każda mocniejsza postawa polskiej dyplomacji skończy się czymś strasznym – oto fragmenty wywiadu, którego Jarosław Kaczyński udzielił magazynowi „Niezależna Gazeta Polska”.

05.09.2007 | aktual.: 05.09.2007 10:08

O Januszu Kaczmarku

- Swego czasu przychodził on do mojego brata i opowiadał, iż jeden prokurator, którego zresztą mój brat znał z pracy w ministerstwie, robi wszystko, by uczynić z Leszka jedną z centralnych postaci afery Stella Maris. A na dodatek zbiera materiały na moją bratanicę. Brat był wściekły, bo ze Stella Maris miał tyle wspólnego co i państwo. Tymczasem przed komisją ds. służb specjalnych Kaczmarek zeznał, że to dzisiejszy prezydent opowiadał mu o próbach uwikłania go w tę znaną aferę. Dziś nasza wiedza na temat byłego ministra MSWiA jest już dużo większa i wiemy, że obciążał owego trójmiejskiego prokuratora po to, by zablokować jego przejście do CBŚ. To jest człowiek, który wiele o nim wie i pan Kaczmarek obawiał się, że ów mężczyzna w tej specjalnej jednostce policji wykorzysta swoją wiedzę. Pan Kaczmarek przez cały czas funkcjonowania w naszym środowisku przeprowadzał nieustannie jakieś gry i prowokacje, a dziś opisuje je jako działania innych.

O odwołaniu Ludwika Dorna

- (...) niezwykle zręcznie prowokował konflikty na linii prokuratura – policja. Przyznam, iż kiedyś brałem jego działania za dobrą monetę – korzystając z dzisiejszej wiedzy o Januszu Kaczmarku, zupełnie inaczej na to patrzę. Prowokował takie sytuacje, które domagały się ścisłej współpracy z policją i jednocześnie ciągle narzekał, iż ma z tą współpracą ogromne problemy. Dochodziło do różnych spotkań, uzgodnień, a on twierdził, że nie ma postępów. Konflikt z ministrem Dornem narastał, a wraz z nim ja nabierałem przekonania, iż dopóki Ludwik jest szefem MSWiA, dopóty dobrej współpracy z Kaczmarkiem nie będzie. Ważny do odnotowania jest fakt, że w tych rozgrywkach Kaczmarka brał udział Jarosław Marzec. O tym, czy sprawa Kaczmarka to zaplanowana prowokacja Mam swoje zdanie o tym, kto za nią stoi. Dziś jest jeszcze za wcześnie, by operować konkretami.

O dzisiejszej kondycji PO i przyśpieszonych wyborach

- Już jakiś czas temu powiedziałem, że Giertych stanął na czele Platformy, bo to tak wygląda. PO chyba w pewnym momencie sama to zrozumiała i zaczęła się od jego akcji dystansować. Przemawiającego pana Tuska jeszcze w biało-czerwonym miasteczku nie widzieliśmy. To oczywiście żart z tym miasteczkiem. Jednak ostry podział na scenie politycznej, o którym przed chwilą wspomniałem, jest najoczywistszym faktem. I będziemy o nim mówić wyborcom. Dziś jest „out out”. Albo się wybiera Polskę oligarchii, układów, kupionych prokuratorów, albo Polskę uczciwą, normalnie funkcjonujące państwo, z władzami, które są zdeterminowane do tego, by zwalczać patologie.

O postkomunistycznym establishmencie

- Uderzenie w Andrzeja Leppera okazało się uderzeniem w ich poczucie bezpieczeństwa. Z jednej strony odsądzali lidera Samoobrony od czci i wiary, a z drugiej nie ruszali go, gdyż wiedzieli, iż ma świetne relacje z oligarchami. Uznawali go za osobę poza zasięgiem aparatu państwowego – w końcu miał tyle procesów i zawsze wychodził obronną ręką. Akcja CBA pokazała, że te bezstresowe czasy się skończyły.

O tym, jak skończy się ewentualny sojusz PO–LiD

- Jeśli po wyborach powstanie rząd Platformy i Lewicy i Demokratów, to jestem przekonany, iż nadrzędnym celem tej władzy będzie rozmontowanie wszystkiego, co zagraża bytowi postkomunizmu. To będzie przywrócenie status quo, i to jeszcze z czasów przedrywinowskich. Przywrócenie poczucia bezpieczeństwa klasie społecznej, która po 1989 r. zdobyła w Polsce pozycję dominującą.

O relacjach elity postkomunizmu

- Są główni beneficjenci, profitenci niższych szczebli, a nawet, jak to mawiał Marks, „literaccy przedstawiciele”. Spora część przedstawicieli państwa zawodu spełnia właśnie rolę „literackich przedstawicieli”. Bo pod tym określeniem kryją się nie tylko literaci, lecz także wszelkie osoby opisujące rzeczywistość czy, w dzisiejszych czasach, opowiadający o niej choćby w telewizji.

O euro

- Szybkie wprowadzenie dziś w Polsce euro będzie kolejnym zubożeniem ogromnej części społeczeństwa. Rzecz jasna, nie na taką skalę jak na początku lat 90., ale jednak zubożenia. Kurs euro to dziś około 3,8 zł. Ale przecież w rzeczywistości ten pieniądz nie jest tyle wart. Ktoś, kto zarabia 3800 zł miesięcznie, dostanie tysiąc euro. Ale to będzie mniej niż 3800 złotych. Ceny zaczną bowiem rosnąć i dlatego, że tak jest zawsze przy zmianie waluty, i dlatego, że będziemy pod naciskiem potężnego rynku niemieckiego.

O postawieniu na nogi polskiego wywiadu

- Gdy dziś czytam raporty wywiadu, to nie mam już wrażenia, iż napisano je gdzieś poza Warszawą – to znaczy w jakichś innych stolicach. Bo na początku tak było. Ich lektura zachęcała tylko do jednego – do poddawania się na każdym polu relacji międzynarodowych, do rezygnacji z walki o cokolwiek, bo każda mocniejsza postawa polskiej dyplomacji skończy się czymś strasznym. Ja nie żartuję. Dokładnie tak było.

I o tym, dzięki czemu mógł przełknąć maniery liderów Samoobrony

- A poza tym na Żoliborzu w czasach mojej młodości inteligencja mieszkała tuż obok Targówka, który w 1945 r. przeniósł się po lodzie na drugą stronę Wisły. A to było takie towarzystwo, że po zetknięciu z nim nic już w życiu nie wydaje się straszne. Mówię o czasach dzieciństwa. Ale ten okres bardzo kształtuje. Uznawano wyłącznie walki na kamienie, bo w tamtym towarzystwie walka na pięści uchodziła za całkowicie niepoważną.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)