Posłowie toną w długach
Posłowie toną w długach - pisze "Super Express". Zadłużają państwo, bo sami bez kredytów żyć nie potrafią. Pożyczają, ile i na co się da. Posłowie Rzeczypospolitej są dziesięciokrotnie bardziej rozrzutni i zadłużeni niż zwyczajni Polacy. To może tłumaczyć, skąd bierze się dziura w budżecie - po prostu są przyzwyczajeni do życia na kredyt - czytamy w dzienniku.
13.11.2003 | aktual.: 13.11.2003 10:15
Swoje szacunki "Super Express" oparł ma danych GUS i tegorocznych deklaracjach majątkowych posłów. Ich długi, w przeliczeniu na statystyczną (jedną z 460) poselską rodzinę, są w liczbach bezwzględnych ponad dwunastokrotnie wyższe niż przeciętny dług zwyczajnego polskiego gospodarstwa domowego.
Aż co dwunasty parlamentarny dłużnik (np. wymyślający wciąż nowe opłaty wicepremier Marek Pol) jednocześnie porywa się i na kredyt, i na mieszkanie, i na samochód.
Przykład idzie z góry - premier Leszek Miller wziął sobie na plecy od razu dwa kredyty mieszkaniowe - swój (29 tys. euro, czyli ok. 130 tys. zł) i dla syna (70 tys. zł). Dla porównania - wicepremier Jerzy Hausner, domagający się od rozrzutnych posłów wsparcia programu zaciskania pasa, to istny wzór oszczędności: poza 15 tys. debetu na koncie (wg deklaracji z kwietnia br.) innych długów nie zaciągał. Kredytowa lekkomyślność nie omija parlamentarzystów żadnej opcji politycznej. Stosunkowo nieznacznie (ok. 36 tys. zł na posła) obciążeni są pożyczkami politycy z PiS, pomysłodawcy wprowadzenia instytucji... prywatnego bankructwa (ma ratować tych, którzy nie są w stanie spłacić zobowiązań).