Pośle Lepper, zapłać mandat
Wódz Samoobrony myśli, że wolno mu parkować
na zakazie. Wielki jak wół zakaz parkowania ma przed samym nosem,
ale bez żenady stawia tam swoją limuzynę - pisze "Fakt".
11.06.2005 | aktual.: 11.06.2005 08:22
"A co mnie to obchodzi?" - denerwował się Andrzej Lepper, którego "Fakt" przyłapał na łamaniu przepisów. Czy człowiek, który ma na głowie parę procesów i spraw w prokuraturze, czuje się już zupełnie bezkarny? - zastanawia się dziennik.
Wąziutka uliczka w centrum Lublina. Ścisk taki, że trudno się poruszać nawet przechodniom. Nic dziwnego, że w widocznym miejscu ustawiono tam znak: "zakaz zatrzymywania się" (kod B-36 - można sprawdzić w kodeksie drogowym). Pół godziny po dziesiątej szef Samoobrony podjechał tam swoja limuzyną i stanął zaraz za znakiem - informuje "Fakt".
Poprawił garnitur i raźno wkroczył do biura Samoobrony. Siedział tam prawie dwie godziny i opowiadał dziennikarzom, jak zamierza wygrać wybory. A auto (granatowa toyota avensis na warszawskich numerach) tarasowało część drogi - relacjonuje gazeta.
"Fakt" zapytał Leppera, czy zna przepisy drogowe. "Raz w życiu moglibyście przestać zajmować się pierdołami" - wykrzyczał w słuchawkę telefonu lider Samoobrony. Dziennik sprawdził: zatrzymywanie się na zakazie kosztuje 100 zł. "Gdybym tam był, z czystym sumieniem wlepiłbym taki mandat. I jeszcze dorzucił 1 punkt karny" - mówi dziennikowi Robert Tylega z lubelskiej straży miejskiej. (PAP)