Posiadacz prawdy
Premier Leszek Miller powiedział w wywiadzie dla Radia Zet z 27 lutego 2003 roku, że „Rokita jest w komisji śledczej nie po to, żeby dociekać prawdy”. Rozgorzały wokół tego ostre polemiki, pominięto tylko jeden szczegół... Zarzucając komuś brak działania zgodnie z prawdą, trzeba tę prawdę znać. Nawet jeśli ocenia się tylko intencje innej osoby.
17.06.2003 | aktual.: 18.06.2003 11:08
Skoro nie jest się w komisji, żeby dociekać prawdy, to siłą rzeczy się jej nie docieka. W jaki sposób można ocenić zgodność z prawdą czyjegoś postępowania, jeśli nie zna się tej prawdy? Nie można. To tak, jakby nauczyciel oceniał klasówki z matematyki napisane przez uczniów, bez znajomości rozwiązań zadań i sposobów ich przeprowadzenia.
Skoro więc premier raczył wytknąć posłowi brak dociekania prawdy i podążanie niezgodnie z jej torami, siłą rzeczy musi tę prawdę znać... Dlaczego więc jej nie ujawnił? Tym bardziej dziwne wydają się zarzuty Leszka Millera, że na każdą prośbę o ocenę i wnioski płynące z całej sprawy (podobnie jak inni świadkowie) odpowiada on: „nie należy do moich kompetencji wydawanie wyroków ani stawianie hipotez. To należy do zakresu kompetencji Komisji Sejmowej i Prokuratury oraz Sądu”.
Oczywiście jest rozwiązanie tej logicznej łamigłówki, podobnej zresztą w swej istocie do słynnego casusu Greka, który wychodzi pewnego dnia przed swój dom i powiada: Wszyscy Grecy kłamią! Grecka zagadka pozostaje nierozwiązana, nasza jak najbardziej ma swoje ujście (nawet dwa).
Chodzi o rodzaj prawdy. Ksiądz - filozof Józef Tischner podzielił prawdę na trzy kategorie: „moją prawdę, Twoją prawdę i gówno prawdę”. Mamy zatem do czynienia z klasycznym identyfikowaniem prawdy o sprawie Rywina. Miller ma „swoją” prawdę, Rokita posiada „Twoją” prawdę, a społeczeństwo resztę...
To co napisałam, jest oczywiste, ale zmienia postać oskarżeń Pana premiera. Sądzi on bowiem, że wszyscy mamy tę samą prawdę. Co więcej - ta prawda jest zgodna z jego prawdą. Obawiam się, że to nie jest dobre rozwiązanie tej zagadki. Inna droga rozumowania prowadzi mnie w stronę twierdzenia, że premier zna tzw. prawdę faktyczną. A to już gorzej, bo świadczy o tym, że tę prawdę ukrywa i nie chce wyjawić.
Obym się myliła!