Poseł zaatakowany przez byka
Poseł Samoobrony Mieczysław Aszkiełowicz
został zaatakowany przez własnego byka. Przed śmiercią uratowali
go synowie - pisze "Gazeta Olsztyńska".
Poseł w Jonkowie pod Olsztynem hoduje krowy, ale ma też kilka sporych byków. Ostatniej niedzieli chciał jednego z nich wyprowadzić na łąkę. Ważący 700 kilogramów buhaj zaatakował znienacka.
Od tyłu mnie zaszedł. Stanął mi na nodze i wyrżnął łbem w plecy - opowiada z grymasem bólu na twarzy Aszkiełowicz. Później się cofnął i znów chciał mnie zaatakować - dodał.
Poobijany poseł salwował się ucieczką. Na szczęście wszystko zauważyli jego synowie. Jeden złapał za taki dziesięciokilowy młot i chciał tego buhaja w łeb walnąć- opowiada poseł._ Nie było trzeba, bo udało im się jakoś go przepłoszyć._
Synowie złapali w końcu byka i zawlekli do obory. Poranionym parlamentarzystą zajął się lekarz. Pooraną nogę mi opatrzył, i plecy. Strasznie boli, ale żyję - mówi poseł._ Mogło być gorzej. Jakby mnie jeszcze raz zaatakował, to jak nic by mnie zabił._
Buhaj za kilka dni skończy w rzeźni. Jest zbyt niebezpieczny- ocenia Aszkiełowicz. Kilka lat temu ważący prawie tonę byk zabił koło Górowa Iławeckiego dwóch hodowców. Cudem nie zginął natomiast hodowca z Kieźlin pod Olsztynem, którego zaatakował półtonowy buhaj.(PAP)