Poseł nakarmi świnie
Wielkopolski poseł Samoobrony Alfred Budner nie
będzie głodził swoich świń z powodu nieopłacalnych cen żywca.
Przyznał, że wcześniej celowo poinformował o takim zamiarze
dziennikarzy i Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, aby zwrócić
uwagę na problemy polityki państwa w dziedzinie rolnictwa.
Poseł Budner na początku tygodnia rozesłał do mediów pismo, zaadresowane do TOZ w Warszawie, w którym informował, że od najbliższego poniedziałku ok. 2 tys. świń będących jego własnością pozostanie bez wody i paszy. "To nie są żarty, sprawa jest jak najbardziej poważna. Zmusza mnie do takiego posunięcia brak środków finansowych" - powiedział wtedy Budner.
Tłumaczył dziennikarzom, że hodowla trzody chlewnej w Polsce stała się całkowicie nieopłacalna, a ceny skupu żywca nie pokrywają nawet kosztów produkcji. Taka sytuacja - mówił - wpędziła go w zadłużenie i nie stać go na kupno pasz.
Po nagłośnieniu sprawy przez media, a także po tym, jak inspektorzy TOZ ostrzegli posła przed konsekwencjami pozostawienia zwierząt bez pożywienia - Budner oznajmił, że była to z jego strony zamierzona prowokacja.
"Działacze Samoobrony, którzy są jednocześnie hodowcami zwierząt, traktują je z należytym szacunkiem i w żaden sposób nie doprowadzają do jakichkolwiek sytuacji, które mogłyby świadczyć o ich złym traktowaniu" - zapewnił lider partii Andrzej Lepper w liście skierowanym do prezesa konińskiego oddziału TOZ.
Lider Samoobrony dodał, że działania posła Budnera miały na celu "uświadomienie decydentom, że jeśli hodowla w naszym kraju będzie nadal tak nieopłacalna i rolnicy będą odcinani od środków finansowych, to mogą nie mieć możliwości nie tylko utrzymania własnych rodzin z działalności hodowlanej, ale nie będą nawet mieli możliwości zakupu paszy i wykarmienia zwierząt".