Pooperuj, synku
Stanisław D., ordynator oddziału chirurgii Szpitala Powiatowego w Sochaczewie, przemycał na operacje syna. Łukasz D., syn ordynatora, stawał przy stole i pod okiem ojca ciął i szył - pisze "Super Express".
O sprawie nie wiedziała dyrekcja szpitala ani pacjenci. Personel był przekonany, że Łukasz D. to doświadczony chirurg i wykonywał jego polecenia. Według "Super Expressu" Stanisław D. złożył wypowiedzenie, które zostało przyjęte.
Gazeta dodaje, że wprawdzie Łukasz D. ma prawo do wykonywania zawodu, jest lekarzem, ale jeszcze nie chirurgiem. Nie jest nawet zatrudniony w sochaczewskim szpitalu. W tym roku rozpoczął dopiero specjalizację z chirurgii ogólnej.
Afera wyszła na jaw kilka dni temu, podczas kontroli. W zeszytach, w których wpisuje się nazwisko lekarzy dokonujących operacji, pojawiło się nazwisko D. - takie nosi szef oddziału chirurgii Szpitala Powiatowego w Sochaczewie. Tyle, że imię się nie zgadzało: Łukasz zamiast Stanisława.
"Przeprowadziliśmy rozmowę ze Stanisławem D. Przyznał, że bez naszej zgody przyprowadzał do szpitala syna. I ten stawał przy stole operacyjnym" - mówi Michał Milczarek, dyrektor szpitala w Sochaczewie.
Z informacji "Super Expressu" wynika, że syn ordynatora wykonał 5 operacji. Pacjenci nie wiedzieli, kto ich operuje. Dyrektor szpitala w Sochaczewie dodał, że prawnicy zdecydują, czy kierować sprawę do prokuratora.
Jak poinformowano "Super Express" w Wojewódzkim Centrum Zdrowia Publicznego w Łodzi, lekarz robiący specjalizację z chirurgii ogólnej musi dokonać określonej liczby operacji i zabiegów. Odpowiedzialność za ich wynik bierze na siebie jego kierownik.
Według Wojewódzkiego Centrum Zdrowia Publicznego w Łodzi, to niemożliwe, aby Stanisław D. był kierownikiem specjalizacji syna. "Kto zatem odpowiadał za operacje, które Łukasz D. przeprowadzał w Sochaczewie? Na pewno szpital, choć nic o nich nie wiedział" - czytamy w "Super Expressie". (IAR)
Więcej: rel="nofollow">Super Express - Pooperuj, synkuSuper Express - Pooperuj, synku