Ponowny proces "Inki"
W poniedziałek ma się zacząć ponowny proces
Haliny G., pseud. Inka, oskarżonej o pomoc w zabójstwie byłego
ministra sportu Jacka Dębskiego. W 2003 r. skazano ją za to na 8
lat więzienia, ale wyrok uchylił sąd wyższej instancji. "Ince",
która wciąż jest w areszcie, grozi nawet dożywocie.
W czerwcu 2003 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Halinę G. na 8 lat, odmawiając jej - wbrew temu, czego chciał prokurator - nadzwyczajnego złagodzenia kary. Sąd uznał wtedy za udowodnione, że na zlecenie gangstera z Wiednia Jeremiasza Barańskiego, pseud. Baranina (powiesił się w areszcie w Wiedniu w maju 2003 roku), "Inka" wyprowadziła Dębskiego ze stołecznej restauracji, przed którą wkrótce potem został zastrzelony.
Od wyroku odwołał się prokurator, który wniósł o złagodzenie kary dla Haliny G. do 5 lat, argumentując, że "Inka" wskazała zleceniodawcę zabójstwa - "Baraninę", a także, choć nie od razu, przyznała, że zabójcą był Tadeusz Maziuk - "Sasza" (który po wysłuchaniu prokuratorskiego zarzutu powiesił się w celi). Od wyroku odwołali się też obrońcy "Inki", oraz pełnomocnik wdowy po Dębskim, mec. Andrzej Werniewicz. Mecenas od początku chciał dla "Inki" kary 25 lat więzienia. Wniósł o uznanie przez sąd, że był to współudział, a nie pomocnictwo w zabójstwie. Zażądał kary 15, albo co najmniej 12 lat więzienia.
W marcu 2004 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie zdecydował, że proces trzeba powtórzyć, aby rozstrzygnąć, czy "Inka" tylko pomogła, czy też współdziałała w popełnieniu zabójstwa.
Jak się dowiedział dziennikarz PAP, ponowny proces poprowadzi sędzia Piotr Janiszewski. Był on m.in. w składzie sądu, który skazał: na dożywocie trójkę morderców 22-letniej Jolanty Brzozowskiej z 1996 r.; na 7 lat - policjanta, który w 1997 r. na warszawskim Bródnie zabił dwie osoby, a także na 2 lata w zawieszeniu - byłego szefa MSW gen. Czesława Kiszczaka za przyczynienie się do śmierci 9 górników z "Wujka".
Dębski został zastrzelony w nocy z 11 na 12 kwietnia 2001 r. na Wale Miedzeszyńskim w Warszawie. Wieczorem w znajdującym się tam lokalu świętował urodziny. Towarzyszyła mu także "Inka". Przed północą Dębski i Halina G. wyszli przed lokal i poszli w stronę mostu Poniatowskiego, gdzie byłego ministra dosięgła kula zabójcy. "Inka" zgłosiła się na policję następnego dnia. Śledczym powiedziała, że była świadkiem zabójstwa, ale nie widziała, kto strzelał; uciekła, gdyż była w szoku. Później ujawniła, że morderstwo zlecił "Baranina", a dokonał go "Sasza".
"Inka" we wrześniu wzięła ślub w areszcie na warszawskim Grochowie z 29-letnim Francuzem Jerome B., na co zgodził się sąd.