Prawdopodobnie przeszkadzały mu one w budowie domu, na którą zresztą... nie miał żadnych pozwoleń! Sprawa jest już w prokuraturze. Zajmie się nią również nadzór budowlany.
- To kuriozum. Czegoś takiego jeszcze nie widzieliśmy, przyznaje Łukasz Zimnoch, rzecznik prasowy Górnośląskiego Zakładu Energetycznego. Problemy skończą się gdy tylko odbudujemy sieć. Kiedy to będzie? Najpierw musimy czekać na interwencję prokuratury - informuje Zimnoch.(PAP)