Polują na polskich generałów
Zachodnie korporacje i firmy doradcze wyrywają sobie z rąk polskich wysokich rangą wojskowych, którzy przeszli do cywila - pisze dziennik "Polska". Kolejka chętnych ustawia się już na przykład do generała Waldemara Skrzypczaka, dowódcy wojsk lądowych, który po konflikcie z MON podał się do dymisji.
26.08.2009 | aktual.: 26.08.2009 09:35
Generał Gromosław Czempiński zauważa, że często wojskowi kształcą się za państwowe pieniądze, a potem przez nikogo niewykorzystani odchodzą do sektora prywatnego. Z kolei generał Skrzypczak uważa, że w armii coraz trudniej być apolitycznym wojskowym, bowiem kariery generalskie coraz bardziej zależne są od politycznych układów w resorcie obrony.
- Politycy przyciągają generałów. Efekt jest taki, że każda zmiana przy sterach władzy to miotła, która czyści szeregi wojska - mówi gen. Skrzypczak.
Gromosław Czempiński dodaje, że taka sama sytuacja panuje w służbach specjalnych. Zauważa też, że ludzie niegdyś pracujący w wojsku czy służbach oprócz ogromnej wiedzy nie związanej tylko z bezpieczeństwem, mają coś znacznie wartościowszego - kontakty.
- Wiadomo, że człowieka, który dajmy na to pracował w lotnictwie, będzie poszukiwała firma, która w lotnictwo inwestuje pieniądze. Taki ktoś zna przecież ludzi z branży, więc będzie doskonałym lobbystą - tłumaczy gen. Czempiński.