Polskie kolonie
Kilkanaście miejscowości we Włoszech, Austrii, na Węgrzech i Słowacji żyje niemal wyłącznie z gości z Polski.
04.08.2003 08:39
Maso Corto we włoskim Tyrolu, Santa Susanna na wybrzeżu Costa Brava w hiszpańskiej Katalonii, austriackie kurorty Kaprun i Zell am See czy węgierski Hajduszoboszló to właściwie polskie miejscowości. Utrzymują je bowiem w znacznej mierze turyści z Polski. Właściciele hoteli, moteli i pensjonatów zapraszają dla nich polskich artystów, a personel uczy się języka polskiego. Już kilkanaście miasteczek we Włoszech, Austrii, na Węgrzech czy Słowacji nastawiło się głównie na gości z Polski. Nic dziwnego, na Słowacji Polacy są drugą po Czechach najliczniej reprezentowaną grupą turystów. I to wcale nie najbiedniejszych. Z danych Szwedzkiej Izby Turystyki wynika, że podczas wakacji w Skandynawii Polacy wydają więcej niż Niemcy. - Hotelarze i restauratorzy, którzy nastawili się głównie na wczasowiczów z Polski, nie odczuwają recesji. Polacy to bodaj najbardziej rozwojowa grupa turystów. Zagraniczne miasteczka, w których mówi się po polsku, nie narzekają na wyludnione plaże czy puste wyciągi - mówi Witold Bartoszewicz z
Instytutu Turystyki. - Samorządowcy i hotelarze zapraszają Polaków, bo mają dobre doświadczenia z gośćmi z naszego kraju - opowiada Katarzyna Gałuszko z agencji Testa PR, ściągającej polskich turystów do Włoch.
Maso Corto
- Na przyjazd do Polski, a potem przestawienie się na polskich turystów namówił mnie cztery lata temu jeden z gości mojego hotelu. Teraz uważam, że dokonałem najlepszego wyboru - mówi Sepp Platzgummer, współwłaściciel kompleksu hotelowego w Maso Corto. Jak wspomina Franz Kurtz, wspólnik Platzgummera, postawienie na polskich turystów wymagało przezwyciężenia stereotypu Polka, który pije wódkę, kradnie w sklepach i pracuje na czarno. Efekty propolskiej orientacji widać szczególnie wyraźnie w porównaniu z sąsiednimi miejscowościami: w tym roku w Maso Corto wszystkie pokoje hotelowe są zarezerwowane (80 proc. gości stanowią Polacy), zaś w pobliskim Vernago, dokąd Polacy nie jeżdżą, wolnych jest połowa miejsc. Od dwóch lat w Maso Corto organizowane są Dni Polskie. W tym roku naszych turystów bawili tam polscy artyści: Reni Jusis, Norbi, Tercet czyli Kwartet oraz Wujek Samo Zło. Specjały polskiej kuchni prezentował włoskim kucharzom Maciej Kuroń z grupą pomocników. - Polacy gromadzą się w tych samych
miejscowościach wczasowych za granicą, bo w grupie, wśród swoich, czują się pewniej. A kiedy dominują wśród turystów, nie są traktowani jak przybysze drugiej kategorii - mówi Andrzej Zachwański, socjolog turystyki.
Hajduszoboszlo
Węgierski kurort Hajduszoboszló swój rozkwit w ostatnich latach zawdzięcza głównie Polakom. Jak wspomina Beata Dombi, kierowniczka miejscowego biura Thermal Tourist, na początku przyjeżdżały tam rodziny polskich robotników zatrudnionych przy budowie cukrowni w pobliskiej miejscowości Kaba. W ubiegłym roku tylko w lipcu i sierpniu spędziło tu urlop prawie 30 tys. turystów z Polski. W Hajduszoboszló kelnerzy i recepcjoniści muszą obowiązkowo nauczyć się przynajmniej kilkunastu zwrotów w języku polskim. Wszystkie napisy w mieście oraz karty dań w restauracjach są dwujęzyczne: węgierskie i polskie. Bezrobocie, które w tym regionie sięga 9 proc., dzięki polskim turystom w Hajduszoboszló nie istnieje. Polacy zostawiają tu o 30 proc. więcej pieniędzy niż Niemcy i aż o 70 proc. więcej niż Węgrzy - wynika z tegorocznego raportu Węgierskiej Izby Turystyki. - Polscy turyści mają niespotykaną u innych cechę: jeśli okaże im się serdeczność i zrozumienie, następnego lata wracają. Tymczasem na przykład Niemcy wolą co roku
bywać w innej miejscowości - mówi László Sóvágó, burmistrz Hajduszoboszló.
Santa Susanna
- O miejscowości Santa Susanna na wybrzeżu Costa Brava w Katalonii mówi się jako o śląskiej kolonii w Hiszpanii. Od sześciu lat odbywają się tutaj coroczne Schlesiertreffen (śląskie spotkania). Ich inicjatorem jest Peter Poloczek. Tegoroczne spotkanie Ślązaków prowadziła aktorka Aldona Orman, a uczestniczyło w nim ponad 1000 osób.
Piotr Krzyżanowski