Polowanie na Cimoszewicza
Mikołaj Lizut pisze w "Gazecie Wyborczej", że Włodzimierz Cimoszewicz został zamieszany w aferę i być może wyeliminowany z gry o prezydenturę. "Niezależnie od tego, czy on ukradł czy jemu ukradli" - podkreśla dziennikarz.
23.08.2005 | aktual.: 23.08.2005 14:04
Lizut dodaje, że wiele go irytuje w zachowaniu Cimoszewicza. Podkreśla jednocześnie, że sposób w jaki posłowie z sejmowej komisji śledczej zapolowali na niego, budzi odrazę i powinien być przestrogą dla każdego.
"Przez ostatnie dni zarzucono mu tyle występków i przestępstw, że do kolekcji brakuje mu już tylko skrytobójstwa i pedofilii. Według śledczych Cimoszewicz jest już oszustem, fałszerzem, kłamcą i przestępcą gospodarczym handlującym akcjami na zlecenie córki." - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Lizut zauważa, że jedyne co pozostało Cimoszewiczowi to powtarzać, że jedyną jego winą jest błąd w oświadczeniu majątkowym i cierpliwie czekać na werdykt organów sprawiedliwości. Dziennikarz zwraca uwagę, że w tej konkurencji szanse nie są wyrównane.
Lizut zaznacza, że marszałek Sejmu ma na swej szali nie tylko batalię o prezydenturę, ale także swój ludzki honor i reputację. Jego polityczni przeciwnicy zaś rzucają na niego kalumnie, ryzykując najwyżej tym, że ich teza okaże się nieprawdziwa albo że odległej przyszłości przegrają z marszałkiem proces cywilny. (IAR)