Polki górą
Aleksander Łuczak (Idea Prokom Open)(inf.własna)
23.07.2002 | aktual.: 26.07.2002 12:34
Tegoroczny turniej tenisowy Idea Prokom Open to jak na razie sukces polskich tenisistek. Joanna Sakowicz pokonała w poniedziałek ubiegłoroczną zwyciężczynię sopockiego turnieju, Hiszpankę Cristinę Torrens Valero. W rozgrywkach kobiety walczą o 300 tys. USD, a mężczyźni o 400 tys. USD.
Joanna Sakowicz zagrała mecz na wysokim poziomie. Nie wystraszyła się rywalki, mimo że potem sama przyznała, że w zwycięstwo z Hiszpanką wierzyła chyba tylko ona sama.
Mecz był wyjątkowo wyrównany, a szala zwycięstwa przechylała się to na jedną, to na drugą stronę. W drugiej rundzie przeciwniczką Sakowicz będzie Włoszka Tatiana Garbin lub Niemka Martina Muller.
Na kortach świetnie poradziły sobie także inne Polki: Marta Dmochowska i Klaudia Jans. Te młode tenisistki w turnieju mogły uczestniczyć jedynie na podstawie przyznanych im przez organizatorów „dzikich kart”. Tymczasem ku zaskoczeniu publiczności zawodniczki zdołały przełamać serwisy doświadczonych Czeszek i awansowały do ćwierćfinału.
We wtorek wieczorem Polskę reprezentować będą Bartłomiej Dąbrowski, który zmierzy się z Rosjaninem Michaiłem Jużnym i Magdalena Grzybowska, która zagra z Niemką Anką Barną.
Specjalnie dla Wirtualnej Polski tegoroczny turniej Idea Prokom Open komentuje Aleksander Łuczak, członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Jak ocenia Pan poziom tegorocznego turnieju Idea Prokom Open
- Myślę, że poziom jest bardzo wysoki. Już za nami kilka dobrych meczy, a przecież najlepsze jeszcze przed nami. Nie szukając długo, wczorajszy mecz Sakowicz z Valero był naprawdę godny zobaczenia. Turnieje tenisowe właśnie mają to do siebie, że często tenisiści rozstawieni na najwyższych pozycjach odpadają w przedbiegach. Tym większe brawa dla Sakowicz.
Kto jest pańskim faworytem w turnieju?
- Trudno już dziś odpowiadać na to pytanie. Od lat wysoko cenię Nogyową. Ona już wygrała kiedyś ten turniej. Jeśli nie Sakowicz, to może ona. Wśród mężczyzn to chyba któryś z Hiszpanów, ale także Santoro. Naprawdę, trudno powiedzieć... Nawet dziesięciu tenisistów ma szansę.
Pan także jest bardzo dobrym tenisistą, uczestnikiem wielu turniejów. Które mecze wspomina Pan z największym sentymentem?
- Kilka miałem takich meczy. Grałem w paru turniejach organizowanych jeszcze przez pana Tomaszewskiego. Przeżywałem bardzo, że czasami je przegrywałem. To była gorycz. A radości najwięcej przyniosły mi mecze z turniejów parlamentarnych np. w Chorwacji i Słowenii. W zeszłym roku w Sopocie grałem przeciwko Villasowi. Nie wypada się chwalić, ale wygrałem dwa razy.
* Czy ma Pan jakieś poważne plany związane z tenisem?*
- Jestem już coraz starszy i zdaję sobie sprawę, że nie odniosę już wielkich sukcesów. Tak naprawdę jednak w tenisie nie sukcesy są najważniejsze, ale sama przyjemność gry. Co do planów, to razem z Waldemarem Dubaniowskim, także członkiem KRRiTV myślimy o tym, żeby zorganizować rozgrywki, które objęłyby ludzi związanych z mediami.
Dziękuję za rozmowę.
(iza)
Zobacz także:
www.ideaprokomopen.wp.pl