Polityka dla bogatych
"Trybuna" pisze, że aby zajmować się polityką coraz częściej trzeba być osobą zamożną. Pytanie: jak to się ma do równego dostępu do biernego prawa wyborczego gdy coraz więcej partii wymaga od swoich kandydatów na posłów czy senatorów, aby zapłacili za dobre miejsce na liście wyborczej.
Do tego dochodzą kwoty, jakie kandydaci będą musieli wyłożyć na własną kampanię. W sumie - jak wynika z wyliczeń "Trybuny" - zdobycie mandatu będzie kosztowało kandydata od kilkunastu do ponad stu tysięcy złotych.
"Trybuna" dowiedziała się, że kandydaci SLD do Sejmu musieli w poprzednich wyborach zapłacić 15 tysięcy złotych. Teraz Sojusz przyjął zasadę, że płacą jedynie kandydaci z pierwszych trzech miejsc na liście i ostatniego. Z kolei w PSL kandydaci na posłów płacą od 6 do 12 tysięcy w zależności od miejsca na liście.
Znacznie bardziej wymagający jest Andrzej Lepper. "Trybuna" dowiedziała się nieoficjalnie, że od jednego z obecnych posłów zażądał 80 tysięcy złotych za umieszczenie go na drugim miejscu. (IAR)