PolskaPolitycy papugują

Politycy papugują

Od dawna nikt nie próbuje nawet oczekiwać od twórców, że będą rzeczywiście tworzyć coś nowego. Dzisiejsza sztuka to w dużej mierze dialog z przebogatą tradycją – artyści częściej odnoszą się do dzieł innych artystów, niż próbują zaskoczyć nas zupełnie niespotykaną wizją. W przedszkolu nazywało się to papugowaniem i groziło szykanami ze strony kolegów. W polityce też sprawdza się dosyć kiepsko, o czym świadczy zeszły tydzień, w wykonaniu polityków zarówno lewicy jak prawicy.

14.06.2006 09:55

Oczywiście zacząć należy od Senyszyn i słynnej już „parodii papieża”. Nie będę wnikał teraz w to, czy ktokolwiek ma prawo przekręcać na swój użytek słowa Jana Pawła II. Wbrew temu, co usiłują nam wmówić politycy katolickiej prawicy, na wypowiedzi Karola Wojtyły nie ma żadnego globalnego copyrightu, który chroniłby je przed niedozwolonym użytkiem. Senyszyn rzeczywiście miała prawo użyć tych słów i przekręcić je po swojemu. Pytanie, czy miało to sens.

Papugując, obnażamy brak oryginalnej wizji (nawet jeśli jakąś mamy), dajemy się zepchnąć w zakamarki cudzego języka. Ciężko mi sobie wyobrazić, żeby o prawach mniejszości seksualnych dało się skutecznie rozmawiać językiem patriotycznej homilii. Gejowski hymn ułożony ze słów „Boże coś Polskę...” może niektórych bawić, wielu obrażać, ale na pewno nie zmieni na plus nastawienia większości do mniejszości.

Taki jest właśnie problem z papugowaniem – rzadko służy celom papugującego, częściej uderza w niego samego. Doświadczył tego inny papugujący papieża polityk lewicy, a mianowicie Marek Siwiec, kiedy wybuchła afera z całowaniem przez niego kaliskiej ziemi. Po co to zrobił? Pewnie dla zgrywy. Mogę sobie wyobrazić rechot prezydenckiej świty. Pytanie tylko, jaki to miało wpływ na realizacją prezydenckiej polityki.

Papugując nie mówimy nic nowego i dajemy do zrozumienia, że nic do powiedzenia nie mamy. Weźmy taką Młodzież Wszechpolską, która chciała spapugować Marsz Równości i przejść po Warszawie jego trasą, tylko wspak. Miało się to nazywać Marszem Kultury i Tradycji i być może mogłoby stanowić jakiś sensowny głos w dyskusji, gdyby nie fakt, że było pomyślane jedynie jako przedrzeźnianie „równościowców”. O czym donosi szef wszechpolaków Krzysztof Bosak, informując o tym, dlaczego marsz jego organizacji nie odbędzie się: Cele, jakie sobie postawiliśmy, zrealizowaliśmy - wyznaje z rozbrajającą szczerością i precyzuje, że celem tym była „marginalizacja Parady Równości”. „Marginalizacja” zaś polegała na tym, że parada przeszła centralną ulicą Marszałkowską, a nie pięć razy węższym Nowym Światem.

Bosak pokazuje swoją wypowiedzią, że „Kultura i Tradycja” w imię której miał maszerować ze swoimi towarzyszami, istnieje jedynie w opozycji do kultury gejowskiej. Papugując, udowodnił, że gra na tyle, na ile przeciwnik pozwala – by spapugować sentencję ze świata sportu. Nie trzeba chyba wyjaśniać, kto na takim układzie jest w plecy.

Śmieszność papugowania ujawnił jeszcze jeden polityk LPR – Wojciech Wierzejski. Poruszony wystąpieniem socjalistycznego eurodeputowanego z Niemiec Martina Schulza, który zaniepokojony jest brakiem głosu polskich polityków, w debacie nad przyszłością UE, Wierzejski wystosował kolejny list otwarty. Nie zadał sobie jednak trudu i nie sformułował własnych zarzutów, a jedynie poprzedrzeźniał fragmenty wypowiedzi Schulza. Tam, gdzie Schulz mówił „Lech Kaczyński”, Wierzejski napisał: „Angela Merkel”, a tam, gdzie niemiecki polityk wymieniał zagrożenia, jakie zauważa w nowych krajach UE (w tym Polsce): „ksenofobia, nacjonalizm i nienawiść”, poseł LPR wymienił zagrożenia, jakie podobno zauważa w Niemczech: „ksenofobia, niemiecki nacjonalizm, radykalny homoseksualizm, ideologiczna pedofilia i nienawiść”. Dopisanie przymiotnika „niemiecki” do słowa „nacjonalizm” i użycie niejasnego terminu „ideologiczna pedofilia” ciężko uznać za odkrywczą wizję polityki zagranicznej.

Tak, zdecydowanie jesteśmy skazani na polityków papugujących. To już nie te czasy, gdy pojawiali się na scenie politycznej prawdziwi wizjonerzy i odkrywcy nowych tropów. Nie mamy co liczyć na nowego Stana Tymińskiego, który nagle ni z tego ni z owego zaczął wymachiwać tajemniczą i oryginalną czarną teczką (co papugują dzisiejsi żonglerzy teczkami). Oryginały nie są w cenie w świecie ideologicznej podróby.

Są jednak pewne zjawiska, które w papugowaniu powinny cieszyć. Oto Młodzież Wszechpolska składa do prokuratury zawiadomienie o brutalnych zachowaniach uczestników Parady Równości. Nieważne, że to ideologicznych kolegów wszechpolaków zatrzymywała policja za agresywne zachowanie i że to narodowcy rzucali w paradę jajkami i wznosili nienawistne okrzyki. Ważne, że wszechpolacy wreszcie, w ślad za gejami, stali się wyczuleni na zachowania agresywne i przemoc w dyskursie publicznym. Pozostaje mieć nadzieję, że pozostaną konsekwentni w swoim papugowaniu i dalej będą bronić tolerancji i prawa mniejszości do wyrażania swoich poglądów.

Krzysztof Cibor, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)