Policjant z klasą
Komendant wielickiej policji złożył wniosek
o przyznanie nagrody za wzorową postawę podczas służby starszemu
aspirantowi Tadeuszowi Kiecowi. Funkcjonariusz zaopiekował się
pięcioosobową ukraińską rodziną, której groziło nocowanie na ulicy
- pisze "Dziennik Polski".
16.09.2004 | aktual.: 16.09.2004 08:23
W Zagórzu koło Wieliczki kierowca łady z ukraińskimi numerami rejestracyjnymi najechał na dwa znajdujące się przed nim auta. Szkody nie były duże, ale patrol policji drogowej ukarał mandatem sprawcę wypadku. Ten zapłacił, lecz okazało się, że mężczyzna wracający do domu wraz z żoną i trójką małych dzieci nie ma "zielonej karty". Ukrainiec spędzał urlop u polskiej rodziny mieszkającej w Opolu. Twierdził, że nie powiedziano mu na granicy o obowiązku posiadania takiego dokumentu.
Mimo, że wyjaśnienia brzmiały wiarygodnie, nasze przepisy w przypadku braku "zielonej karty" nakładają na taką osobę karę w wysokości 2350 złotych - mówi zastępca szefa KP w Wieliczce, komisarz Krzysztof Kuhl. Ponieważ właściciel auta nie miał takiej kwoty, musieliśmy mu zabrać auto, które zresztą wymagało naprawy. Gdyby nie pomoc znajomych ukraińskiej rodziny i naszego policjanta, który się nimi zaopiekował, mieliby problemy z wyjazdem z Polski - dodaje.
Według "Dziennika Polskiego", starszy aspirant Tadeusz Kiec przenocował u siebie całą rodzinę i pomógł w znalezieniu części do naprawy auta. Dał kierowcy z własnej kieszeni 50 zł na paliwo, aby mógł dojechać do granicy. Z kolei blisko 2,5 tys. zł na zapłacenie kary przekazała polska rodzina z Opola, robiąc zbiórkę wśród znajomych.
Zrobiłem to, co myślę, że uczyniłby każdy. Żal mi ich było, to biedni ludzie, wiem że zbierali pieniądze na wyjazd do Polski przez cztery lata - mówi Tadeusz Kiec, zapewniając, że był to zwykły ludzki odruch.
Komendant wielickiej policji złożył wniosek o przyznanie nagrody aspirantowi - informuje "Dziennik Polski". Pokazał klasę, inaczej po prostu ci ludzie musieliby spędzić noc na ulicy z chorym dzieckiem - tłumaczy komisarz Kuhl. (PAP)