Policjanci strzelali do niewinnego
Na parkingu przed sklepem w Nowosolnej policjanci otworzyli ogień do kierowcy audi, którego pomyłkowo wzięli za złodzieja samochodów. Oddali kilkanaście strzałów. Mężczyzna cudem uszedł z życiem.
05.03.2004 | aktual.: 05.03.2004 09:07
Marcin Jóźwiak i jego żona Aneta przedwczoraj około godz. 19 zatrzymali się granatowym audi 80 na parkingu przed sklepem spożywczym przy ul. Pomorskiej. Mężczyzna został w samochodzie, a jego małżonka poszła robić zakupy.
- Do auta podszedł mężczyzna i rękojeścią pistoletu dwukrotnie z całej siły uderzył w szybę w moich drzwiach - opowiada 27-letni Marcin Jóźwiak. - Szkło rozsypało się w drobny mak. Nieznajomy wymierzył z pistoletu w moją głowę i krzyknął: "Stój, bo strzelam". Zamarłem z przerażenia. Myślałem, że to już koniec. Marcin Jóźwiak był przekonany, że to napad i bandyci chcą ukraść jego auto. Błyskawicznie wrzucił wsteczny bieg i ruszył z piskiem opon.
- Zanim wybiegłam ze sklepu, usłyszałam kilka wystrzałów. Byłam przerażona. Zobaczyłam, że mężczyźni celują w kierunku samochodu mojego męża - opowiada Aneta Jóźwiak. Padło kilkanaście strzałów. W aucie utkwiło co najmniej pięć kul. Dwie przeszyły drzwi pasażera z prawej strony kierowcy. Jedna otarła się o zbiornik z gazem. Żaden jednak z pocisków nie zatrzymał uciekającego auta.
To nie byli przebierańcy
- Wiedziałem, że muszę jak najprędzej dojechać do pracy i prosić o pomoc - kontynuuje kierowca audi. Marcin Jóźwiak o napadzie telefonicznie powiadomił policję.
Pół godziny później pod dom, w którym przebywał podjechali jacyś mężczyźni. - Nie powiedzieli, kim są. Zapytali tylko, dlaczego uciekałem. "Trzeba było grzecznie ręce położyć na kierownicy i czekać" - pouczył Marcina Jóźwiaka jeden z nich.
Znajomy kierowcy audi zapytał gości, w jakiej sprawie przychodzą. - Odpowiedzieli, że są policjantami z komendy wojewódzkiej, ale nie mają dokumentów. Legitymacje pokazali dopiero wtedy, gdy zagroziłem, że skontaktuję się ze znajomym, który pracuje w gmachu przy ul. Lutomierskiej - opowiada.
Sytuacja wyjaśniła się, gdy na podwórku pojawili się umundurowani stróże prawa. Marcin Jóźwiak złożył zawiadomienie, że policjanci zniszczyli mu samochód. Domaga się odszkodowania.
Rzecznik komentuje
Podinsp. Witold Kozicki, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi, nie chce wypowiadać się na temat szczegółów akcji w Nowosolnej. Mówi tylko, że funkcjonariusze pracowali operacyjnie. - Wszyscy są z wydziału kryminalnego KWP. Jeden z nich podczas zatrzymywania audi został potrącony i odniósł niegroźne obrażenia - mówi.
Zdaniem rzecznika na obecnym etapie postępowania przygotowawczego za wcześnie jest wypowiadać się na temat ewentualnej winy funkcjonariuszy.
- Materiały w sprawie strzelaniny w Nowosolnej jeszcze dzisiaj powinny trafić do Prokuratury Rejonowej Łódź Widzew. Ich ocena należy do prokuratora - mówi Kozicki.
(em)