Policjanci pobili inwalidę?
Szczecinecka policja (Zachodniopomorskie)
sprawdza, czy dwaj tamtejsi funkcjonariusze dopuścili się
przestępstwa i pobili mieszkającego w Szczecinku inwalidę. O
sprawie napisał czwartkowy "Głos Pomorza".
Prowadzimy własne postępowanie w tej sprawie i sprawdzamy skargę złożoną przez matkę rzekomo pobitego. Kobieta oskarżyła policjantów o bezprawne wtargnięcie do mieszkania, z którego mieli oni wywlec jej syna, wywieźć go za miasto i pobić - powiedział zastępca komendanta miejskiego szczecineckiej policji Józef Hatała. Dodał, że skarga dotyczy dwóch funkcjonariuszy, którzy przyjechali w patrolu, wezwani do wskazanego mieszkania.
Hatała dodał, że złożył też zawiadomienie do miejscowej prokuratury dotyczące podejrzenia popełnienia przestępstwa przez policjantów. Jeśli okaże się, że policjanci ewentualnie dopuścili się jakiegoś przestępstwa i popełnili wykroczenie, to wszczęte zostanie przez prokuraturę postępowanie, a przez policję postępowanie dyscyplinarne - oświadczył Hatała.
Według gazety, która powołuje się na relację rzekomo poszkodowanego Tomasza K., funkcjonariusze mieli wedrzeć się do jego mieszkania, skuć mu ręce kajdankami i wywieźć radiowozem za miasto, czego świadkami byli - jak pisze dziennik - sąsiedzi. Za miastem policjanci mieli ofiarę dotkliwie pobić pałkami i wyrwać rurkę z krtani (Tomasz K. jest po zabiegu tracheotomii) krzycząc: "Zdychaj, kaleko!".
Zastępca komendanta powiedział, że patrol interweniował, ponieważ żona Tomasza K. poskarżyła się, że nie może wejść do własnego mieszkania. W środku byli mąż i jego siostra, ale nie otwierali drzwi. Gdy funkcjonariusze weszli do mieszkania przez okno, obydwoje byli bardzo agresywni. Policjanci użyli siły, skuli ich, po czym wyprowadzili na podwórko i wsadzili do radiowozu. Tam po spisaniu danych wypuścili oboje, nigdzie nikogo nie wywożąc - zaznaczył.
Hatała dodał, że żona Tomasza K. złożyła na policji zawiadomienie przeciwko mężowi oskarżając go o gwałt i znęcanie się.