Policja kontra technoparty
Około tysiąca uzbrojonych czeskich policjantów
rozpędziło przy użyciu siły technoparty "CzechTek" -
podobno największą tego typu imprezę w środkowej Europie.
Zorganizowano ją na 36-hektarowej prywatnej łące w wiosce Bonienov
na zachodzie Czech, jak twierdzi właściciel terenu, bez jego
zgody.
03.08.2004 | aktual.: 03.08.2004 14:12
W akcji przeciwko około 3 tys. uczestników technoparty - głównie młodych ludzi z Anglii, Niemiec, Francji, Holandii i krajów skandynawskich - interweniujący policjanci mieli do dyspozycji armatki wodne. Dysponowali także wyrzutniami granatów z gazami łzawiącymi. Akcję monitorował policyjny śmigłowiec.
Jeszcze w czasie weekendu na zorganizowanej bez pozwolenia odpowiednich władz technoparty, które miało potrwać do końca tego tygodnia, bawiło się około 18 tys. fanów. W poniedziałek było ich już jedynie 7,5 tys., a po nocnych starciach z policją, kiedy służby porządkowe - obrzucone kamieniami - użyły gazów łzawiących, pod Bonienovem zostało już około 3 tys. młodych ludzi.
Jak informował z miejsca akcji reporter Czeskiego Radia, policjanci opanowali poszczególne estrady z aparaturą nagłaśniającą, by w końcu przejąć kontrolę nad całą łąką, skąd większość uczestników uciekła.
Rozpędzenie organizowanego już po raz jedenasty "CzechTeku" zarządził podobno (największy czeski dziennik "Mlada Fronta Dnes" pisze, że na pewno) 34-letni Stanislav Gross, minister spraw wewnętrznych desygnowany na premiera.
Decyzja zapadła w chwili, kiedy właściciel "ekologicznej łąki", na której - jak twierdzi - bez jego wiedzy i zgody zorganizowano imprezę, poskarżył się, że policja bezczynnie przygląda się niszczeniu jego majątku. Złożył on do władz śledczych doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez anonimowych organizatorów "CzechTeku".