Polacy podbijają Czechy
Polscy kupcy szturmują czeskie targowiska.
Sprzedają kwiaty, warzywa i meble nie tylko w przygranicznej
Ostrawie. Coraz częściej zapuszczają się dalej: do Frydka-Mistka i
Opavy - informuje "Gazeta Wyborcza".
03.11.2004 | aktual.: 03.11.2004 06:51
W weekendy przez granicę w Cieszynie przechodzi na polską stronę po zakupy nawet 60 tys. osób. Polscy kupcy, którzy do niedawna sprzedawali Czechom towary w Wodzisławiu Śląskim czy Rybniku, dziś handlują na ostrawskim targowisku Cerna Louka. Zapuszczają się też dalej - do Frydka-Mistka i Opavy. Rośnie popyt na usługi polskich fachowców. Chodzi o wstawianie okien czy naprawę telewizorów - mówi Piotr Czosnyka z polskiego konsulatu w Ostrawie.
Władek, 50-latek z Wodzisławia, już trzeci raz przyjechał do Ostrawy. Sprzedaje sztuczne kwiaty, drobne ozdoby i znicze. Na granicy w Chałupkach celnicy czasem tylko zaglądają do środka auta i sprawdzają, co wiezie. W Wodzisławiu za sporych rozmiarów znicz brał 7 zł. W Ostrawie mniej więcej tyle samo, bo 50 koron. - Ale tu zawsze mam wolne miejsce do handlowania i zadaszenie nad głową, a u nas taki ścisk - mówi. Za dzień handlowania w Ostrawie płaci 270 koron, plus 30 koron za parking (to trzy razy więcej niż w Polsce). (PAP)