Polacy ocalili ich przed egzekucją
Już po raz kolejny polscy żołnierze uratowali pojmanych i więzionych przez rebeliantów Afgańczyków. Talibowie zamierzali dokonać na nich egzekucji w przeddzień wyborów parlamentarnych.
Akcja została przeprowadzona 16 września 2010 r. w prowincji Ghazni, w dystrykcie o tej samej nazwie. Szybkie i skoordynowane działania polskich żołnierzy miały na celu uwolnienie trzech zakładników.
Informację o przetrzymywanych dostarczyła Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Operacja była wspierana z powietrza przez polskie śmigłowce Mi-17 i Mi-24. Zarówno piloci, jak i żołnierze przeprowadzający akcję odbicia zakładników, działali w czasie burzy piaskowej.
Pomimo wszelkich zagrożeń dowódca Polskich Sił Zadaniowych gen. bryg. Andrzej Przekwas zdecydował o przeprowadzeniu operacji. Życiu zakładników zagrażało bowiem realne niebezpieczeństwo. Rebelianci planowali dokonać na nich egzekucji, a ich ciała miały zostać podrzucone w dniu wyborów pod lokale wyborcze w prowincji Ghazni.
Szybka reakcja była konieczna, aby zapobiec egzekucji. Jednocześnie celem przeprowadzonej operacji było zakłócenie działalności rebelianckiej, mającej na celu zorganizowanie siatki porywaczy oraz użycie zakładników jako narzędzia zastraszania i zakłócania wyborów.
Wszystkie siły biorące udział w akcji odbijania zakładników podejmowały wielkie ryzyko. Było ono zgodne z naczelnym hasłem ISAF: „Przede wszystkim ochrona ludności lokalnej”- („Protect Local Nation First”). Polski wkład w wypełnianie tej misji już znalazł uznanie w oczach naszych sojuszników z NATO.
Wśród trójki zakładników znajdował się emerytowany afgański pułkownik. Pracował on w Kabulu, obecnie prowadzi własną farmę. Został porwany wraz ze swoim synem w wiosce Niazi w prowincji Ghazni 15 września. Talibowie oskarżyli go o wspieranie i współpracę z siłami koalicji. Kolejnym uprowadzonym był policjant. Został on porwany tydzień wcześniej przez trzech uzbrojonych rebeliantów.
Porywacze nie ukrywali przed zakładnikami, że zostaną oni zabici w przeddzień wyborów. Ich ciała podrzucone pod lokalami wyborczymi miały odstraszać glosujących przed wzięciem udziału w głosowaniu. Zakładnicy byli skuci, a do kontenera, w którym ich przetrzymywano zostali przetransportowani z opaskami na oczach.