PolskaPojechali na mistrzostwach

Pojechali na mistrzostwach

Około 200 tys. zł musi zapłacić Wałbrzych Europejskiej Unii Kolarskiej za to, że w mieście odbyły się mistrzostwa Europy MTB. Polski Związek Kolarstwa grozi miastu sądem, bo kolejny termin wpłaty minął. Tymczasem samorządowcy twierdzą, że to nie ich wina.

Pojechali na mistrzostwach
Źródło zdjęć: © SP-GW | Dariusz Gdesz

Zamieszanie, kto ma zapłacić za mistrzostwa w kolarstwie górskim, trwa od kilku miesięcy. Miasto twierdzi, że ze swoich zobowiązań się wywiązało, a za finanse odpowiada Górnicza Fundacja Sportu w Wałbrzychu. Jak jest naprawdę? Umowy związane z organizacją europejskich zawodów były trzy. Każda ze stron interpretuje je na swój sposób. Fakt jest jeden - brakuje ok. 200 tys. zł, by zamknąć budżet zawodów. W dodatku właśnie teraz minął termin spłaty zobowiązań.

Włodarze miasta trąbili, że mistrzostwa zakończą się sukcesem nie tylko promocyjnym, ale i finansowym. Skończyło się jednak na skandalu. - To nie są pieniądze dla Walkiewicza, ani dla PZKol. Fundusze muszą być wpłacone do Europejskiej Unii Kolarskiej. Takie były zobowiązania władz miasta - denerwuje się Wojciech Walkiewicz, prezes Polskiego Związku Kolarstwa. Ale jest dobrej myśli. - Rozmawiałem z władzami Wałbrzycha i według oświadczeń prezydentów sprawa będzie uregulowana do końca listopada. Liczę, że wywiążą się ze zobowiązań. Choć niesmak pozostaje - przyznaje Walkiewicz. I sam twierdzi, że nie był konsekwentny w egzekwowaniu funduszy na mistrzostwa. - Ale co miałem powiedzieć na kilka tygodni przed mistrzostwami, że imprezę dostaną Austriacy, bo mają pieniądze?! O zawody przez wiele lat dyplomatycznie zabiega wielu kandydatów - uważa Walkiewicz. Ultimatum jest jasne. Do końca listopada włodarze wpłacają choć część zaległości, a resztę zobowiązań - do końca roku. - Liczę na dżentelmeńską umowę. Jeśli nie
będzie zrealizowana, będziemy musieli oddać sprawę do sądu. Że wygramy, nie mam wątpliwości - twierdzi.

Sprawy nie chce komentować tymczasem wiceprezydent Wałbrzycha Roman Ludwiczuk odpowiedzialny za organizację zmagań górskich kolarzy. - Cały czas trwają procedury rozliczeniowe - ucina pytania. Rzeczniczka prasowa Urzędu Miejskiego w Wałbrzychu, Ewa Frąckowiak przekonuje, że racja leży po stronie włodarzy miasta. - Tylko jedna z trzech umów mówiła o finansach, którymi miała się zajmować Górnicza Fundacja Sportu. Ta jednak tego nie uczyniła. Aby nie okrywać Wałbrzycha złą sławą, chcemy zapłacić brakującą kwotę. Szukamy pieniędzy - deklaruje.

Zarzuty te odpiera prezes fundacji. - To, co do nas należało, zrobiliśmy. Nie można interpretować jednej umowy, wyłączając dwie pozostałe. Jeśli to my zawiniliśmy, to dlaczego PZKol. domaga się pieniędzy od miasta, a nie od fundacji? - zastanawia się Zbigniew Wojcieszak. Deklaruje jednak, że część brakującej kwoty fundacja dołoży. Tylko co do jednego wszystkie strony konfliktu są zgodne. - Głupio wyszło - przyznają.

Stefan Augustyn

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)