Pójdę do więzienia
Poseł nie chce dostosować się do wyroku sądu.
17.07.2008 | aktual.: 17.07.2008 12:11
Jacek Kurski ma wpłacić 10 tysięcy złotych na Zakład Niewidomych w Laskach, opłacić koszty sądowe i przeprosić Agorę, wydawcę „Gazety Wyborczej”, za zarzucenie jej działania w układzie medialnym ze spółką paliwową J&S.
Tak orzekł sąd apelacyjny. Będzie pan wnosił o kasację tego wyroku do Sądu Najwyższego?
– Oczywiście. Jeżeli w ocenie tego procesu media staną w obronie „Wyborczej”, to znaczy, że żyjemy w autorytarnej opresji tej gazety. Nie zarzuciłem jej przestępstwa, tylko wskazałem, do jakich można dojść wniosków, czytając tę gazetę. A w odpowiedzi „Gazeta Wyborcza” postanowiła zrujnować posła opozycji, sięgając po połowę moich rocznych dochodów. W sumie blisko 80 tysięcy złotych.
To decyzja sądu, a nie „Wyborczej”.
– Wymiar sprawiedliwości w Polsce jest podporządkowany poprawności politycznej wyznaczanej przez „Wyborczą”. W oczach sędzi rozpatrującej sprawę widziałem w jednym oku literę G, a w drugim W. Nie dopuściła żadnego wniosku dowodowego obrony. Proces mógłby równie dobrze odbywać się na Białorusi.
– Chętnie pójdę do więzienia, by zwrócić uwagę opinii publicznej na problem rażącego dławienia wolności słowa w Polsce. Przecież nie tylko ja mam dziś tego typu problemy. Podobnie Wassermann, Kaczyński, Zybertowicz, Krasowski, Sakiewicz, Gowin. Ja nie boję się Michnika i udowodnię to, jeśli nie przed sądem w Polsce, to w Strasburgu.