Pogodzeni po „krowich czarach”
Ugodą zakończył się przed Sądem Okręgowym w Krakowie cywilny proces o czary. Wytoczył go rolnik z Woli Kalinowskiej (Małopolska) swej sąsiadce, która rozpowiadała przed kaplicą, że jest czarownikiem, bo jej "mleko od krów zabrał".
09.03.2004 | aktual.: 09.03.2004 15:38
Anna B. zgodziła się przeprosić Jerzego M. i oświadczyła, że nie miała zamiaru go obrażać; obrażony gospodarz zgodził się wycofać pozew, pod warunkiem że sąsiadka zapłaci połowę z 900 zł kosztów sądowych i adwokackich.
Sąd zapewnił obie strony, że są dobrymi gospodarzami, godnymi takiego zakończenia sporu. Jerzy M. dba o swój honor, a Anna B. interesuje się swoim bydłem - uzasadnił sędzia. Po podpisaniu ugody przez strony i ich pełnomocników wyjaśnił, że spadek mleczności u krów mógł być spowodowany stresem wynikającym z usunięcia z obory przewodniczki stada.