Podpalili kolegę
Podczas alkoholowej imprezy w mieszkaniu przy al. Politechniki młodzi mężczyźni podpalili kolegę. 25-latek w stanie krytycznym został przetransportowany śmigłowcem do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
- Sebastian wyglądał jak żywa pochodnia. Krzyczał wniebogłosy - opowiada Aleksandra, uczestniczka makabrycznej imprezy.
Do podpalenia 25-letniego Bartłomieja doszło w nocy ze środy na czwartek. Spotkanie przyjaciół przebiegało w miłej atmosferze. Kilkanaście minut po północy w domu pojawili się jednak 23-leni Adam M. i 17-letni Kamil B. Byli kolegami Bartłomieja, swej przyszłej ofiary. Między Adamem M. a jednym z uczestników imprezy doszło do krótkiej wymiany zdań i wyszli z domu. Wrócili z pistoletem gazowym i butelką z benzyną. Najpierw zagrozili, że wszystkich zabiją, później jeden z mężczyzn podszedł do śpiącego na tapczanie 25-latka. Wylał na niego benzynę i rzucił na podłogę zapalonego papierosa. Bartek stanął w ogniu, tak samo jak mieszkanie. Ktoś z mieszkańców wezwał pogotowie i straż.
25-letni Bartłomiej ma poparzone prawie 70 proc. powierzchni ciała. Jego stan jest krytyczny. Aleksandra i dwaj inni uczestnicy imprezy mają dotkliwie poparzone plecy i nogi.
Policjanci z komisariatu przy ul. Wólczańskiej już ustalili nazwiska zwyrodnialców, ale jeszcze ich nie zatrzymali.
(em)