Podejrzane opatrunki
W poniedziałkowy wieczór na stacji Orlenu
przy ul. Myśliborskiej wielkie zamieszanie wywołała porzucona
samochodowa apteczka. Zajęli się nią szczecińscy pirotechnicy -
informuje "Gazeta Lubuska".
28.04.2004 | aktual.: 28.04.2004 07:07
Tuż po 21.00 dyżurujący policjant odebrał zgłoszenie o znalezieniu dziwnej paczki. Pakunek leżał na parkingu nieopodal śmietnika stacji benzynowej przy ul. Myśliborskiej. Telefonujący kierowca twierdził, że jeszcze godzinę wcześniej paczki nie było.
"Wysłaliśmy kilka radiowozów, policjanci ewakuowali znajdujące się w okolicy osoby, nakazali też przestawienie samochodów. Potem wezwaliśmy szczecińskich pirotechników" - mówi st. sierż. Sławomir Konieczny, rzecznik gorzowskich policjantów. Przyjechało też pięć wozów strażackich.
Pakunek był oklejony taśmą. Obwąchał go przeszkolony w wykrywaniu ładunków wybuchowych policyjny pies, ale funkcjonariusze ciągle nie mieli pewności, że to nie bomba. O 23.00 przyjechali pirotechnicy. Kwadrans później okazało się, że paczka zawierała opatrunki i świece zapłonowe. Najwyraźniej ktoś naprawiał samochód i zostawił to przy śmietniku.
Policjanci podkreślają, że informujący o tajemniczym znalezisku postąpili słusznie: "Nie można lekceważyć żadnego znaleziska. Lepiej zrobić zamieszanie z powodu apteczki, niż potem mieć do czynienia z prawdziwą tragedią".