Pod napięciem
Poważna awaria elektryczna w kamienicy przy
ul. Pocztowej w Wałbrzychu uszkodziła większość urządzeń
zasilanych prądem. Spaliły się telewizory, komputer, wieża stereo
i inne sprzęty... Kto mieszkańcom odda pieniądze za zakup lub
naprawę urządzeń? Interweniuje w tej sprawie "Gazeta Wrocławska".
15.07.2003 | aktual.: 15.07.2003 06:51
Przy ul. Pocztowej doszło do tzw. wybuchu energetycznego zera. W skrócie pisząc: do gniazdek w mieszkaniach trafił prąd o wyższym napięciu - 380 V zamiast 220 V. Efekt? Sprzęt zasilany prądem elektrycznym został zniszczony lub uszkodzony. Kiedy nastąpiła awaria (w czwartek wieczorem) Teresa Bagińska, która od lat choruje na serce, spała. Jej syn Tymoteusz zauważył, że telewizor zaczyna się kopcić. Podobnie było z lodówką i komputerem.
Kilka tygodni temu mieszkańcy zgłaszali pracownikom Zakładu Energetycznego, że coś jest nie w porządku. Jednak nikt się tym nie zajął. Kiedy nastąpiła awaria, wezwali pogotowie energetyczne. Pracownicy ZE wszystko obejrzeli i stwierdzili, że sprawą powinna zająć się administracja. Przyjechała więc grupa remontowa i prowizorycznie połączyła kable.
Czesław Szuba, kierownik rejonu Zakładu Energetycznego w Wałbrzychu, stwierdził, że ZE nie jest odpowiedzialny za awarię, więc nie będzie płacić odszkodowań za zniszczony sprzęt. "To Miejski Zarząd Budynków w Wałbrzychu powinien zapłacić za uszkodzenia"- uważa Czesław Szuba.
Po interwencji "GWr" , pracownicy MZB mają zająć się prowizorycznie zabezpieczonymi kablami. Natomiast ustalenia związane z wypłatą odszkodowania dla mieszkańców Pocztowej mają podjąć szefowie ZE i MZB.