"PO czeka mordercza droga"
Ostatnie wydarzenia potwierdzają, że PO czeka mordercza droga przez najbliższe lata i to nie tylko z powodu kryzysu. Bardzo ciężka walka będzie, aby uchronić Polskę przed demagogami i populistami. PiS prowadzi stałą kampanię, różnych metod się chwyta, a w razie potrzeby zmienia fronty.
Oczywiście PiS nie zapomina też o dobrym gruncie. O tym, że kryzys ma być ich sojusznikiem wiemy nie od dziś. Szukają demagodzy i populiści spod tego szyldu też innych sposobów, aby mieć lepsze narzędzia do walki politycznej. Nie boją się żadnych sojuszy, bo wszystko dla władzy i zemsty da się przełknąć. Liczy się jeden cel.
Mamy więc, jak na zawołanie wcale nie taką egzotyczną – chociaż dla wielu w PiS wstydliwą - koalicję z lewicą w spawach medialnych. Wstyd można jakoś przeboleć. Najważniejsze jest to, że telewizja to władza, a mieć telewizję, to mieć władzę – myślą ciągle w starym stylu. Marzenia o ręcznym sterowaniu telewizją ciągle nie opuszczają tych formacji. Ale to nie tylko rzecz w telewizji. To poważny sygnał ostrzegawczy dla PO, że takie sojusze mogą pójść znacznie dalej i nie i muszą ograniczać się tylko mediów. Tym trudniejsza droga dla PO w tych czasach i nadchodzących – tak naprawdę trwających już – kampaniach wyborczych.
Tym bardziej, że PiS i inne czynniki z nim związane stać naprawdę na wiele. Ostatnio i ja znalazłem się w sprytnym planie. Okazuje się, że ci panowie nawet Wałęsę są w stanie w razie konieczności jakoś przełknąć i zapraszać. Oto Prezydent RP, zacisnął żeby i już zaczął myśleć o obchodach Sierpnia '80 za 1 rok, w trzydziestolecie „Solidarności”. Ja nawet jestem zaskoczony taką deklaracją, choć wiele już przeżyłem i wiele przeprosin przyjąłem. Chcę dostrzegać dobrą wolę w takiej zapowiedzi, ale jak bym się nie przyglądał i z której strony nie oceniał, widzę podstępny plan przedwyborczy.
Skoro ludziom z piątego rzędu nie uda się wypchnąć Wałęsy z historii „Solidarności”, to trzeba go jakoś zagospodarować. Przyjmę każde zaproszenie w imię prawdy, ale nie dam się zmanipulować, nie dam sobą grać, bo tej gry ci panowie nie mogą wygrać. Dla mnie liczy się prawda i przyznania tej prawdy oczekuję od autora takich zaproszeń i deklaracji. Ja też chętnie zaproszę wszystkich do Gdańska. Zawsze jestem gotów do chrześcijańskiego pojednania, ale tylko w prawdzie, a nie przy oszczerstwach i dla interesu politycznego. No i przypominam, że przed 30. rocznicą w wyborczym 2010 roku mamy jeszcze 29. w 2009.
Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski