PO chce rządzić w stolicy sama
PO nie ma większości w Radzie Warszawy, ale twierdzi, że żadnych koalicji nie planuje - donosi "Gazeta Wyborcza". _Liczymy na życzliwość wszystkich radnych_- mówi Hanna Gronkiewicz-Waltz (PO), wiceszefowa partii i kandydatka na prezydenta stolicy, której słowa przytacza dziennik.
26 listopada Gronkiewicz-Waltz zetrze się w II turze wyborów z Kazimierzem Marcinkiewiczem z PiS. W wyborach do 60-osobowej rady miasta PO wprowadziła 27 radnych, PiS - 22. Lewica i Demokraci (LiD) - 11. Platformie do większości brakuje 4 głosów.
Gronkiewicz-Waltz uważa, że to nie problem. Nie wyobrażam sobie, żeby radni innych klubów byli przeciwni rozwojowi Warszawy- powiedziała "Gazecie".
Taka "koalicja życzliwych" w praktyce oznacza poszukiwanie głosów przed każdą ważniejszą uchwałą. Praktykował to już poprzedni prezydent Warszawy Lech Kaczyński. Właśnie brak większości zmusił go do nieformalnej koalicji z wyrzuconymi z PO radnymi (niektórzy z nich byli kojarzeni z tzw. układem warszawskim).
W kuluarach mówi się jednak to, że partyjni emisariusze PO spróbują pozyskać kilku brakujących radnych. Jak usłyszeli dziennikarze "Gazety", "materiał do przeciągania" jest zarówno w PiS, jak i w LiD.
Tymczasem PO dostała już oferty koalicji większościowej zarówno od PiS, jak i LiD - dodaje "Gazeta Wyborcza".